Artykuł
Świat tonie w długu
W największych gospodarkach obawy o niewypłacalność są przedwczesne. Musiałby się ziścić scenariusz długo utrzymującej się inflacji połączonej ze słabym tempem wzrostu gospodarczego. W tarapatach mogą być jednak biedniejsze kraje
W ciągu ostatnich 15 lat globalna gospodarka otrzymała dwa poważne ciosy. Pierwszym z nich był kryzys finansowy z lat 2007-2009. Następnie w 2020 r. wybuchła światowa pandemia, która przyniosła największy spadek PKB od dekad. W obu przypadkach, aby poradzić sobie z następstwami kryzysu, gospodarki w zastraszającym tempie zaczęły się zadłużać.
Astronomiczny dług
Z danych Banku Światowego wynika, że w 2020 r. światowa gospodarka skurczyła się o 3,3 proc. W ubiegłym roku odbicie było dynamiczne i sięgnęło 5,8 proc., ale tempo wzrostu w 2022 r. hamuje za sprawą zacieśniania polityki monetarnej przez banki centralne i rosyjskiej agresji na Ukrainę, której jednym z efektów są zawirowania na rynku energii. W 2020 r. walka z ekonomicznymi skutkami pandemii przyczyniła się do wzrostu globalnego długu o 33 bln dol. W 2021 r. wzrost sięgnął 10 bln dol. do 303 bln dol. Z kolei na koniec II kwartału 2022 r. globalny dług wyniósł ok. 300 bln dol.
Dług publiczny USA, czyli w największej gospodarce świata, w październiku przekroczył kolejną barierę - tym razem 31 bln dol. Jednak aby lepiej przedstawić skalę tego zjawiska, należy porównać dług do PKB. Porównanie zadłużenia kraju z jego PKB ujawnia jego zdolność do spłaty zadłużenia. W USA ten wskaźnik na koniec 2021 r. wyniósł ponad 137 proc., a np. w Grecji ponad 190 proc.