Artykuł
To nie wojna wywołała kryzys
Przez lata za mało inwestowaliśmy w istniejące źródła energii, a jednocześnie zbyt wolno rozwijaliśmy jej alternatywne sposoby wytwarzania
Ze Svenem Smitem rozmawia Marek Tejchman
Jaki jest obecny kryzys i czym on się różni od tych z ostatnich 20-30 lat?
Nasze doświadczenia są w większości kształtowane przez stosunkowo krótkie cykle koniunkturalne, pomiędzy którymi występowały wzrosty. Oczywiście różniło się to w zależności od kraju i regionu, ale te cykle zawsze miały charakter popytowy czyli polegały na tym, że mniej kupowaliśmy - bo albo stawaliśmy się ostrożni, albo brakowało nam pieniędzy. Cykle popytowe to w 1987 r. krach na giełdzie, recesja we wczesnych latach 90., w 2001 r. bańka internetowa, w 2010 r. kryzys finansowy, a potem COVID-19. Nawet podczas pandemii, która była największym kryzysem, przez który przeszliśmy, baliśmy się o to, jak będziemy teraz funkcjonować, i zatrzymaliśmy wydawanie pieniędzy. Potem usłyszeliśmy o szczepionkach i zrozumieliśmy, że nawet z domu, w czasie lockdownu można kupować, ponieważ funkcjonuje rynek e-commerce, więc nastąpiło polepszenie nastrojów. Zasadniczo wpływ kryzysu popytowego na gospodarkę jest w dużej mierze psychologiczny. Kiedy się boimy, wstrzymujemy wydatki, a kiedy nabieramy optymizmu, to ponownie zaczynamy wydawać. Oczywiście gospodarka reaguje, ponieważ zmniejsza się sprzedaż o ok. 10 proc. Obecnie jesteśmy w sytuacji ograniczonej podaży. Jednocześnie w gospodarce jest dużo pieniędzy i płynności, a to prowadzi do wysokiej inflacji.