Artykuł
Józef z Nazaretu
„…i Józef stary ono pielęgnuje” – śpiewały całe pokolenia polskich wiernych słowa kolędy, zanim „stary” niepostrzeżenie zmieniło się w „święty”. Dlaczego w tradycji opiekun Jezusa musiał być leciwy?
„Boże Narodzenie” Gerarda Davida. Obraz z 1480 r. należy do nurtu wczesnego renesansu północnego
W tradycji Kościoła św. Józef nazywany jest „niemym świętym”, jako że na kartach Ewangelii nie wypowiada ani jednego słowa. Skrupulatnie wyliczono, że łącznie w Piśmie Świętym poświęcono mu 26 wierszy. Jego imię wymienione tam zaś zostało jedynie 14 razy. To niewiele, jeżeli weźmie się pod uwagę rolę, jaką przyszło mu odegrać w historii Świętej Rodziny.
Stąd wielkie zainteresowanie tą postacią m.in. u średniowiecznych teologów, spośród których na czoło wysuwa się Jean Gerson. W słynnej „Jesieni średniowiecza” Johan Huizinga pisze o nim: „Wgłębia się we wszystkie szczegóły dotyczące małżeństwa z Marią, rozważa ich współżycie, wstrzemięźliwość świętego, ciekawi go, jak Józef poznał brzemienność Marii i w jakim był wieku. Gerson nie dopuszcza do swej wiadomości faktu, iż sztuka ówczesna zrobiła ze św. Józefa karykaturę, przedstawiając go jako żałosnego starca”.
Pismo Święte nie podaje wieku małżonka Bożej Rodzicielki. Wniosek, że był to mężczyzna mocno leciwy, kiedy przyszło mu ją poślubić, wyprowadzono stąd, że po raz ostatni wspomina się postać przy okazji opisów ucieczki do Egiptu. Postarzenie cieśli z Nazaretu było zabiegiem przemyślanym i celowym. Okoliczności ukonstytuowania się Świętej Rodziny przez wieki wzbudzały bowiem wątpliwości, które Kościół starał się wszelkimi sposobami neutralizować.