Artykuł
Czy jazda na prąd jest taka zielona?
Zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych ma pomóc w walce z ocieplaniem się klimatu. Ale może się skończyć tym, że bogatsze kraje pozbędą się kopcących pojazdów, wysyłając je m.in. do Polski
Czy za nieco ponad 13 lat w salonach samochodowych będzie można wybierać tylko między samochodami elektrycznymi a napędzanymi wodorem? Tego chce w ramach pakietu Fit for 55 Komisja Europejska. Zakłada on, że już w 2030 r. emisję gazów cieplarnianych uda się zredukować o 55 proc. w porównaniu do 1990 r. Postawienie na auta nienapędzane benzyną i ropą ma w tym wyraźnie pomóc, bo transport, w którym samochody odgrywają decydującą rolę, odpowiada za niemal 30 proc. emisji gazów cieplarnianych w UE.
Krytycy tego rozwiązania podnoszą, że auta elektryczne też nie są ekologiczne, bo dwutlenek węgla oraz inne zanieczyszczenia emitowane są w czasie ich produkcji, zaś wyjątkowo „brudne” są procesy wytwarzania ogniw oraz utylizacji zużytych. Dodatkowo dochodzi kwestia sposobu wytwarzaniu prądu – np. w Polsce, gdzie większość energii wciąż powstaje z węgla, w przypadku elektryków sumarycznie wytwarzają one trochę więcej CO2 niż pojazdy na benzynę.