Artykuł
Inflacja widziana z innej strony
O inflacji napisano opasłe tomy, w których przeważa krytyka i potępienie tego zjawiska. Skoro inflacja jest taka zła, to dlaczego nie da się jej wyeliminować z naszego życia, mniej więcej tak, jak np. dżumy, do której zresztą czasem porównuje się wzrost cen. Czy wyeliminowanie inflacji jest w ogóle możliwe?
Podobno nie ma rzeczy niemożliwych, a wszystko zależy jedynie od naszych chęci. W raportach różnych banków centralnych z ostatniej dekady przeczytamy, że instytucje te były mocno zaniepokojone albo brakiem inflacji, albo jej zbyt niskim poziomem. A jeżeli będziemy drążyć temat dalej i zajrzymy do statutów tych banków (precyzujących, jaki jest docelowy cel inflacyjny), to okaże się, że zdecydowana większość z nich celuje w osiągnięcie przynajmniej minimalnego poziomu inflacji.
Skoro tak, to być może inflacja nie jest aż tak zła, jak ją malują. Oczywiście, w chwili, kiedy wszyscy odczuwamy bolesne skutki wzrostu cen, wychodzenie z taką tezą może wydawać się nie tylko tanią prowokacją, ale wręcz czymś niesmacznym. Zwłaszcza, jeśli takie słowa wychodzą spod pióra pracownika banku centralnego. Proponuję jednak odłożyć emocje na bok i ponownie skupić się nad tym, dlaczego banki centralne stawiają sobie jednak za cel utrzymanie pewnego poziomu inflacji. Nie jest to ani pytanie prowokacyjne, ani też łatwe.