Kampanijny wyścig na pomysły mieszkaniowe
Był rok 2016, gdy Gdynia rozpoczęła rozmowy na temat realizacji programu „Mieszkanie plus” w mieście. Dwa lata później przeprowadziliśmy nabór mieszkańców do nowych budynków wybudowanych w jednej z dzielnic w ramach rządowego projektu. Dziś ich mieszkańcy zapisują się na interwencje do prezydenta miasta i proszą o wsparcie. Czują się oszukani – jakością infrastruktury, warunkami najmu, a nade wszystko – kosztem dojścia do własności, dalece odbiegającym od zapowiadanego
Minister rozwoju Waldemar Buda 17 maja ogłosił publicznie, że program „Mieszkanie plus” nie wypalił i zostanie zlikwidowany. Nie pierwsza to porażka, i w Polsce, i w Europie. Tymczasem trwa kampanijny wyścig na propozycje wsparcia mieszkaniowego. Czy nowe pomysły mają szanse na sukces? Czy są inne? I jaka w tym rola samorządu?
Smutna diagnoza
Poza dyskusją jest to, że Polacy mieszkają w małych i przeludnionych lokalach, a z wyprowadzką od rodziny „na swoje” długo zwlekają. Niekwestionowanym faktem jest także to, że na lokale komunalne czeka się długo, a podejmowane przez gminy inwestycje w budowę (lub zakup) nowych mieszkań na wynajem nie odpowiadają potrzebom – choć oczywiście w skali kraju sytuacja jest zróżnicowana. W trakcie rozgrzewającej się kampanii wyborczej padają kolejne propozycje rozwiązań, które problem mieszkaniowy mają rozwiązać. W tym samym czasie deweloperzy budują mniej, niż budowali wcześniej (choć wydaje się, że coś drgnęło w porównaniu z końcówką 2022 r.), a wyniki sprzedaży są również niższe, niż były ostatnio przez wiele, wiele miesięcy. Wysokie stopy procentowe sprawiły, że wiele gospodarstw domowych nie może sobie, nawet pomimo wakacji kredytowych, poradzić ze spłatą hipoteki. Ci, którzy kredytu jeszcze nie zaciągnęli albo boją się po niego sięgnąć w obawie przed rosnącymi kosztami długu, albo bank w ogóle nie uznaje ich za klientów zdolnych do spłaty i pieniędzy odmawia.