Artykuł
Okulary przeszłości
Francuzi wiedzą, że jeśli coś w państwie nie działa, to mogą po prostu zmienić numerek republiki i wprowadzić nowe rozwiązania ustrojowe. Polska racjonalność podpowiada nam, że gdy dzieje się źle, to nasze państwo może od razu zniknąć z mapy
Z Jarosławem Kuiszem rozmawia Krzysztof Katkowski
![](https://webp-konwerter.infor.pl/eyJmIjoiaHR0cHM6Ly9nLmluZm9yLnB/sL3AvX2ZpbGVzLzM3ODI2MDAwL2E4YW/RkMGIxLWIzMTktNDY2ZC1hMzVlLTc4Z/TI3NzIzNGEwYi0zNzgyNjEwMy5qcGcifQ.jpg)
Jarosław Kuisz, doktor nauk prawnych, redaktor naczelny „Kultury Liberalnej”, adiunkt na WPiA UW i chercheur associé étranger w Institut d’histoire du temps present w Paryżu
Jarosław Kuisz, doktor nauk prawnych, redaktor naczelny „Kultury Liberalnej”, adiunkt na WPiA UW i chercheur associé étranger w Institut d’histoire du temps present w Paryżu
Co jest takiego wyjątkowego w tym, jak Polacy doświadczają państwa?
To fantastycznie ciekawe. Polacy na ogół nie mają pojęcia, że ich traumatyczne doświadczenia z państwem są bardziej uniwersalne, niż im się wydaje. Ale po kolei. Może na początek przyjmijmy, że ludzie przeżywają życie w państwie na różne sposoby. Dla uproszczenia wyróżnijmy trzy tendencje. Po pierwsze, obywatele czują się w państwie tak doskonale osadzeni, że rzadko dostrzegają jego obecność. Brzmi to może abstrakcyjnie, ale jest to fundamentalna kwestia. Chodzi o państwa, które co do zasady wykazywały się niemal nieprzerwaną ciągłością instytucjonalną. Przechodziły z pokolenia na pokolenie. Zmieniały się, ale ewolucyjnie. Ostatecznie dzięki ciągłości wytworzyło się wśród ludzi pozytywne nastawienie wobec państwa zarówno jako abstrakcyjnego pojęcia, jak i jego konkretnych instytucji. W ostatecznym rozrachunku rzecz sprowadza się do przekonania, że „państwo to my”.
Po drugie, są społeczeństwa, które mają bardziej złożony, ale wciąż mocny kontakt z państwem. Ich państwo miało swoje poważne zawirowania instytucjonalne. Rozdzielało się, łączyło, przeżywało jakieś poważne instytucjonalne turbulencje... Jego dzieje nie są linearne, jak np. w Wielkiej Brytanii od drugiej połowy XVII w. Na Starym Kontynencie przykładem drugiego sposobu – pewnej ciągłości, ale ze wzlotami i upadkami państwa, są Niemcy.