Imperium pulsujące
Jakakolwiek współpraca gospodarcza czy kulturalna z dzisiejszą Rosją jest szkodliwa, bo potem Surkow uzasadnia nią ekspansję „russkiego miru”
Rosja po krótkim okresie utrzymywania, że do zwycięstwa wystarczy jej opanowanie całego Zagłębia Donieckiego, wraca do maksymalistycznych żądań. Pomaga jej w tym Donald Trump, który przed rozpoczęciem rozmów z Kremlem zaczął od ustępstw na rzecz Władimira Putina, wprost wykluczając choćby możliwość poszerzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego o Ukrainę. Rosja tymczasem zatrzyma się tam, gdzie zostanie zatrzymana. Wynika to wprost ze współczesnej myśli politycznej, z której czerpią kremlowskie elity.
W marcu rzadkiego wywiadu francuskiemu tygodnikowi „L’Express” udzielił Władisław Surkow. Kiedyś uzasadniał teoretycznie postępującą autorytaryzację reżimu, wykuwając sformułowanie o „demokracji suwerennej”, i odpowiadał za integrację z Rosją okupowanych obszarów Gruzji i Ukrainy. Dziś to już cień dawnego „lalkarza”, jak był nazywany Surkow, żyjący dziś, jak mówi, „życiem prywatnym”, bo odsunięty od ostatnich stanowisk w 2020 r. A zarazem to jeden z najbardziej nietuzinkowych przedstawicieli rosyjskich elit, który własną wolną myśl zakuł w kajdany zniewalającego ją putinizmu. W zamian Kreml do dziś czasem mówi Surkowem nawet wtedy, kiedy nie zdaje sobie z tego sprawy.