A wszystko to przez jedną Ziutę
Kabarety w PRL miały się dobrze, ale połączenie kabaretu z rockandrollowymi piosenkami było specjalnością Shakin’ Dudi. Zespół właśnie się odrodził

Irek Dudek na festiwalu w Opolu. 1985 r.
Irek Dudek na festiwalu w Opolu. 1985 r.
1 marca 2024. Po internecie hulają informacje o premierze „Terminatora”, ale nie tego z Arnoldem Schwarzeneggerem. W roli głównej Ireneusz Dudek – znany śląski wokalista i kompozytor, twórca festiwalu Rawa Blues i frontman projektu Shakin’ Dudi. Właśnie o tę formację chodzi.
Dudek postanowił skrzyknąć kolegów, obudzić legendarny zespół i powygłupiać się jak dawniej. „Terminator” to ich nowa piosenka. Miała wystartować na YouTubie dokładnie o godz. 12.50, czyli „Za dziesięć trzynasta” – mówiąc tytułem jednego z popularniejszych utworów Shakin’ Dudi z lat 80. W PRL punktualnie o trzynastej otwierano sklepy monopolowe, więc walczący od rana z kacem obywatele mogli wypić klina dopiero wczesnym popołudniem, jeśli zawczasu nie zaopatrzyli się w alkohol. Takie były realia. A Dudek i spółka w piosenkach parodiowali rzeczywistość. Wrócili, by znowu przyjrzeć się Polakom w krzywym zwierciadle.
Drwiny z dyrektorów
W połowie lat 80. słuchało się szlagierów Perfectu, Lady Pank czy Oddziału Zamkniętego, a kto nie trawił mainstreamowego rocka, jechał do Jarocina na festiwal kapel undergroundowych. Nic nie zapowiadało sukcesu „rockandrollowego wygłupu”.
Dudek do tej pory występował w zespole En Face u Jerzego Grunwalda, znanego ze skifflowej grupy No To Co, wspierał Breakout podczas trasy koncertowej po sukcesie albumu „Karate”. No i prowadził własną Apokalipsę, gdzie terminował Jan Borysewicz, jeszcze przed transferem do Budki Suflera i powstaniem Lady Pank. Dudek grał na poważnie.