Artykuł
Generał Mróz
Jeśli wojska nie są przygotowane na plugawą pogodę, ryzykują przegraniem wojny. Zwłaszcza gdy zetkną się z rosyjską zimą
Jeńcy niemieccy idący przez Stalingrad. 31 stycznia 1943 r.
Ta zima może okazać się bardzo okrutna. Rosja atakuje infrastrukturę energetyczną Ukrainy, licząc, że odcięcie milionów ludzi od prądu oraz ciepła uczyni najechany kraj niezdolnym do dalszej walki. Ale na froncie to ukraińscy żołnierze, dzięki dostawom zimowej odzieży i wyposażenia z Kanady, Szwecji i Finlandii znajdują się w lepszym położeniu od Rosjan. O ile lepszym – zależy głównie od tego, jak nisko tej zimy spadną temperatury. Jeśli mrozy okażą się srogie, dotychczasowe straty armii Putina będą jedynie preludium do hekatomby.
Piękna, rosyjska jesień
„Gdyby tęgie mrozy nie nastąpiły dwa tygodnie wcześniej niż zazwyczaj, armia francuska po pożarze Moskwy dotarłaby bez strat do Smoleńska – skarżył się Napoleon Bonaparte na Wyspie Świętej Heleny. – Wiedziano, iż w Rosji panują mrozy w grudniu i styczniu, ale porównując temperatury z ostatnich 20 lat, można było przypuszczać, że w listopadzie temperatura nie przekroczy minus 10 stopni” – podkreślał władca, któremu wojna z Rosją przyniosła utratę wszystkiego. Na koniec również wolności.
Bonaparte uważał, że poniósł klęskę, ponieważ sprzysięgła się przeciw niemu nawet pogoda. Na swoją obronę miał to, iż jako miłośnik nauki, gdy przygotowywano marsz Wielkiej Armii, nakazał zebrać informacje na temat pogody, jaka panowała w Rosji od początku XIX w. Naukowcy poinformowali, że mrozów winien spodziewać się dopiero pod koniec listopada. Początkowo wszystko szło zgodnie z przewidywaniami i nawet po zajęciu Moskwy cesarz chwalił sobie rosyjską aurę. – Pogoda jest wspaniała, co do klimatu byliśmy w błędzie, a jesień jest tu piękniejsza niż w Fontainebleau – mówił na początku października 1812 r.