Nie pamięta nikt
W Monasterzu chciałem sprawdzić, jak wygląda włosek, na którym ma wisieć eurointegracja Kijowa, i zapytać miejscowych, co myślą o sporach o pamięć historyczną. Ale gdy przyjechałem na miejsce, okazało się, że nikogo tam nie ma
Jeśli wierzyć polskim politykom, bez pełnego odblokowania ekshumacji i poszukiwań polskich ofiar kataklizmów dziejowych – ze zbrodnią wołyńską na czele – Ukraina nie wejdzie do UE. Jeśli wierzyć politykom ukraińskim, odblokowania ekshumacji nie będzie bez przywrócenia pierwotnej tablicy na mogile partyzantów Ukraińskiej Powstańczej Armii na Monasterzu.
Pojechałem na Roztocze, żeby sprawdzić, jak wygląda włosek, na którym ma wisieć eurointegracja Kijowa, chciałem również zapytać miejscowych, co myślą o sporach o pamięć historyczną. Ale gdy przyjechałem na miejsce, okazało się, że nikogo tam nie ma.
Przesadny optymizm
Monasterz to oficjalnie część wsi Werchrata w powiecie lubaczowskim. By tu dotrzeć, trzeba odbić z drogi Werchrata–Wola Wielka na północ. Mapy Google’a kłamią: leśne dukty nie zawsze istnieją. Przez las miejscami trzeba brnąć na azymut, otrząsając się z kleszczy. Nieco łatwiej nie zgubić się w drodze na Monasterz, jeśli wybrać dłuższy, zielony szlak św. Brata Alberta i wspinać się na wzgórze od południowego wschodu. Kiedyś działał tu klasztor bazylianów, lecz przed 1810 r. władze austriackie zmusiły mnichów do wyprowadzki, a majątek skonfiskowały. Wokół zaś wciąż tętniło życie. „Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” w tomie z 1893 r. podlicza mieszkańców Werchraty: „2345 gr.-kat., 56 rz.-kat., 87 izr., 8 innych wyzn.”.
Po klasztorze zachowały się resztki muru i piwnice. Po cerkwi – postawiony w jej miejscu krzyż. Na terenie ruin jest kilkanaście nagrobków, leżą tu niemieckojęzyczne ofiary I wojny światowej, których nazwiska da się z trudem odczytać. Pod jednym z nich 12 nazwisk „mieszkańców wsi Monasterz, którzy tragicznie zginęli 5 marca 1945 r.” – jak głosi ukraińskojęzyczna płyta. Obok innego – dwa nazwiska „zmarłych tragicznie” w 1946 r. Ukraińskie miejsca pamięci w Polsce nie zawsze precyzują, z czyich rąk zginęli pochowani tam ludzie (ofiary z 5 marca miały się otruć dymem w kryjówkach podczas palenia wsi przez Polaków). To samo dotyczy polskich miejsc pamięci na Wołyniu. Ale centralne miejsce zajmuje inny pochówek. Dwujęzyczna tablica precyzuje: „Zbiorowa mogiła Ukraińców, którzy zginęli w walce z sowieckim NKWD w lasach monasterskich w nocy z 2 na 3 marca 1945 roku”. Leżą tu partyzanci Ukraińskiej Armii Powstańczej (UPA).