Artykuł
Wszyscy jesteśmy foliarzami
Przyjąłem wszystkie dawki szczepionki, ale mam znajomych – i to często ludzi z doktoratami z nauk ścisłych – którzy tego nie zrobili. Nie są to osoby bezrozumne – raczej inaczej szacują ryzyka
Wyznawcy kultu cargo w czasie ceremonii pozorowanej na amerykańską paradę wojskową, Sulphur Bay, Vanuatu, 1 stycznia 1995 r.
Z Kamilem Kuleszą rozmawia Dariusz Koźlenko
Mamy XXI w., a wierzymy w płaską Ziemię, reptilianów, chipy w szczepionkach, urządzenia, dzięki którym można czytać nasze myśli. Czyste foliarstwo. Czy to znak naszych czasów?
W Polsce pojęcie foliarstwa jest popularne od niedawna, ale w kulturze anglosaskiej co najmniej od kilkudziesięciu lat. Tam używa się terminu „tin foil hat”. Nazwa wzięła się od kapeluszy z folii aluminiowej, które nosili ludzie wierzący w możliwość czytania myśli czy wpływania na czyjś umysł. Wyobrażano sobie, że folia skutecznie ekranuje, więc kapelusze miały izolować od tych wpływów. Powodowany ciekawością badawczą zespół z MIT postanowił sprawdzić, jak jest naprawdę. Swoją drogą chętnie przyjrzałbym się temu, jak ktoś próbuje zrealizować taki projekt, zwłaszcza wykorzystując do tego drogą aparaturę, w ramach nauki polskiej. Jestem przekonany, że szybko pomysłodawcom wybito by z głowy zajmowanie się takimi „głupotami”. Na MIT zabrakło odpowiedniego nadzoru – stosowne eksperymenty zaplanowano i przeprowadzono. Wyniki zostały opublikowane i odbiły się szerokim echem.