Artykuł
strefa euro
Nie kupuje się krowy, aby się napić szklanki mleka
W obecnych warunkach zastępowanie złotego przez euro w przewidywalnej przyszłości nie wydaje się optymalnym wyborem
Po wybuchu wojny w Ukrainie odżyła debata na temat przyjęcia euro w Polsce. Pojawiły się opinie, że przyjęcie wspólnej waluty uchroniłoby polską gospodarkę przed osłabieniem złotego oraz zmniejszałoby ryzyko bezpośredniej agresji ze strony Rosji. Taka argumentacja nie jest przekonująca, a bilans korzyści i kosztów szybkiego wejścia do strefy euro nie uległ zasadniczej zmianie.
Osłabienie złotego wobec euro na skutek wybuchu wojny w Ukrainie nie powinno być powodem do niepokoju, a tym bardziej istotnym argumentem na rzecz podjęcia bardzo poważnej i de facto nieodwracalnej decyzji o przyjęciu euro.
Po pierwsze, osłabienie lokalnej waluty w reakcji na negatywny szok jest naturalną i pożądaną reakcją. To właśnie jeden z kluczowych argumentów na rzecz zachowania własnej waluty. Kurs walutowy działa jak absorber szoków i umożliwia relatywnie bezbolesne dostosowanie gospodarki do zmienionego w szokowy sposób otoczenia. Po drugie, osłabienie złotego wobec euro było ograniczone jak na skalę szoku gospodarczego i ryzyka geopolitycznego. Kurs złotego wobec euro osłabł średnio w tym roku o zaledwie 3 proc. wobec poprzedniego roku, a nawet w momencie najgorszej rynkowej paniki skala deprecjacji złotego wobec wspólnej waluty nie przekroczyła 10 proc. wobec poziomu sprzed wybuchu wojny.