Naprawianie zła złem
Przy okazji pojawienia się decyzji PKW w sprawie odebrania PiS części publicznych dotacji i subwencji wróciły postulaty reformy systemu finansowania partii politycznych. Najczęściej pada argument, że gdyby ugrupowania musiały się utrzymywać z pieniędzy prywatnych, to miałyby większą zachętę, aby unikać nieprawidłowości. W rzeczywistości tego rodzaju reforma tylko wzmocniłaby pozycję zamożnych grup interesu, nie wpływając w żaden sposób na możliwość korzystania z państwowych zasobów przez polityków.
W pracy „Typologies of Party Finance Systems” z 2019 r. politolodzy David Wiltse, Raymond La Raja i Dorie Apollonio przedstawili cztery główne typy finansowania partii na podstawie analizy ponad 120 krajów świata. Pierwszy to model oparty na rynku, w którym prawo pozwala na wpłacanie dowolnych sum niemal każdej osobie prywatnej i prawnej, w tym korporacjom. Ceną jest tu jednak pełna transparentność zarówno wydatków, jak i kwot wpływających na konto – partie muszą składać szczegółowe sprawozdania finansowe, które są publicznie dostępne. W niektórych przypadkach wyborcy mogą nawet samodzielnie sprawdzić, kto finansuje danego polityka. Politolodzy zaliczyli do tego modelu wybrane kraje Afryki (RPA, Nigeria, Angola), państwa rozwijające się (Indie, Indonezję, Ukrainę), raje podatkowe (Estonia, Holandia, Irlandia), a także, co może być zaskoczeniem, północną Europę (Niemcy, Norwegia i Szwecja).