Artykuł
polityka
Lata integracji, czyli federalizm kroczący
Unia stopniowo poszerza kompetencje wspólne i osłabia głos stolic. Wyzwania dodatkowo pogłębiają integrację, która obejmuje dziś nawet wspólne zakupy broni, a wkrótce może i jej produkcję
Wojna przyspieszyła rozmowy o głębszej integracji
Unia Europejska w 2003 r., a więc na rok przed naszą akcesją, liczyła 15 państw z 380 mln mieszkańców. Organizacja, do której wchodziliśmy, skupiała się przede wszystkim na rozwijaniu dwóch najważniejszych projektów: strefy Schengen i jednolitego rynku, uważanych dziś za największe osiągnięcia Europy.
– Historyczne rozszerzenie w 2004 r. było narodzinami nowej ery – mówiła niedawno szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, i nie da się ukryć, że dla Polski oraz wszystkich państw rozszerzeń z lat 2004–2013 był to skok cywilizacyjny. Oznaczał nie tylko wejście do wspólnych struktur rynkowych, lecz także szerokiej integracji na wielu polach – od rolnictwa po kulturę. Formalnie jednak w momencie naszej akcesji UE istniała zaledwie od 11 lat, a jej zadania i cele nie tylko się zmieniały, lecz także nadal są przedmiotem gorących dyskusji.