Artykuł
opinia
Dobre 20 lat
Polskie przysłowie mówi, że wszystko, co dobre, szybko się kończy. Nasza historia w ostatnich stuleciach, a szczególnie od chwili, kiedy sąsiedzi zgodnie postanowili dzielić się naszym państwem, nieźle tę regułę ilustruje. Dzisiejsze zagrożenie ze Wschodu wyraźnie o niej przypomina. Czy zdołamy przełamać fatum?
Najpierw – po dekadach zamknięcia w komunistycznym więzieniu – wyważyliśmy żelazną kurtynę, która z woli mocarstw, a wbrew naszym pragnieniom i ogromnym wojennym zasługom oddzielała nas od reszty Europy. Potem, 20 lat temu, po długim dreptaniu w przedpokoju wstąpiliśmy do Unii Europejskiej, nieco wyniosłego klubu państw, którym historia bardziej sprzyjała i które dzięki temu cieszyły się od dawna nie tylko wolnością, lecz także niebywałym, zwłaszcza z ówczesnej perspektywy, i zazdrośnie strzeżonym dobrobytem. Następnie były strefa Schengen i mające moc symbolu otwarcie granic, z którego tak lubimy korzystać. W tle tych historycznych wydarzeń (lista będzie kompletna, jeśli uzupełnimy ją o kluczowe dla naszego bezpieczeństwa przystąpienie do NATO, czego 25. rocznicę fetowaliśmy niedawno) dokonywał się prawdziwy – mniejsza dziś o to, czy mógł być większy i mniej kosztowny – sukces gospodarczy. Sukces napędzany naszą pracą i przedsiębiorczością, ale w końcu wsparty bardzo mocno wspólnym rynkiem, na którym umieliśmy się odnaleźć, i unijnymi funduszami, z których