Artykuł
Wyczekany początek końca
Historycy wskazują różne kluczowe momenty II wojny światowej. Dla wielu tym najważniejszym dla odwrócenia jej losów było otwarcie frontu na zachodzie Europy
Nie trzeba znać dokładnego przebiegu wojny, aby z powstających w jej trakcie dzienników odczytać, po czyjej stronie w danym momencie znajdowała się inicjatywa. Wskazują na to same nastroje piszących. W zapiskach polskich autorów aż do 1941 r. widać kolejno rozgoryczenie przegraną we wrześniu 1939 r., nadzieję na zwycięstwo aliantów na Zachodzie, zniechęcenie po ich porażce i w końcu przytłaczającą pewność, że niemieckie panowanie nad Europą będzie wieczne. Prawdziwy przełom nastąpił dopiero na początku roku 1943, wraz z klęską III Rzeszy pod Stalingradem.
Od tego momentu coraz wyraźniejsze stawało się przekonanie, że na Wschodzie Niemcy przegrają. Do ich całkowitej porażki było jednak daleko. Nie wystarczały do tego sukcesy aliantów w Afryce czy później we Włoszech. Decydujące uderzenie musiało nastąpić w innym miejscu.
31 grudnia 1943 r. Ludwik Landau zapisał w swojej wojennej kronice, że „cios [w III Rzeszę – red.] szykuje się. W Anglii przeprowadzono ostatnio wielkie jakieś manewry, z ewakuowaniem ludności różnych okolic, jako «próbę generalną inwazji»; a nowe zniknięcie z oczu Churchilla i Roosevelta stało się przedmiotem powszechnej sensacji. Na razie jednak jest jeszcze cisza”. Tydzień później: „na zachodzie ciągle jeszcze inwazji nie widać”. Pomimo tej ciszy ludzie z coraz większą nadzieją patrzyli na zachód Europy, a zwłaszcza na Francję.