Odyn z Perejasławia
Furia, z jaką Rosjanie atakują miasta na wschodzie Ukrainy, sprawia, że brudna wojna stała się jeszcze brudniejsza
Nie można było stworzyć centrum opieki paliatywnej w bardziej atrakcyjnym miejscu niż dawny hotel Dziedzictwo pod Perejasławiem. Kilka kilometrów od niego rozlewa się Dniepr otoczony przez wydmy i lasy. Wojna nigdy tu nie dotarła, nic tu nie spada.
W dawnym hotelu przebywają żołnierze elitarnych brygad, m.in. 3 szturmowej, która nawiązuje do Pułku Azow. Jedni mówią o niej, że to formacja tik tokowa, która walczy głównie w serwisach społecznościowych. Inni – że to jednostka wybrańców. Każda ze stron znajdzie milion argumentów na poparcie własnych tez.
Z określeniem „wybrańcy” bywa jednak różnie. Żołnierze, którzy tu leżą, szli na front w przekonaniu, że są wielkimi wojownikami. Postazowskie formacje budują wokół siebie mit niezwyciężonych. Hasła „Walhalla albo śmierć” i inne tego typu nonsensy to codzienność. Rosjanie kojarzą ich przede wszystkim z tatuaży, które oprócz tego, że dobrze wyglądają, mają być talizmanem. W hotelu w podperejasławskich Cyblach mit Walhalli jest dekonstruowany. Wojenne opowieści zmieniają się tu w prozę życia pachnącą ropą, odchodami i jodyną.