Artykuł
102–proc. poparcie
Głównodowodzący siłami ukraińskimi trafił na okładkę „Time’a”. Wszyscy chwalą gen. Wałerija Załużnego za talent taktyczny, a wielu wróży mu też karierę polityczną
Gdy na początku marca rosyjskie wojska zajmowały Melitopol, komentujący na żywo w telewizji publicyści ukraińscy zastanawiali się, po co Putinowi to miasto. – A może lubią czereśnie? – rzuciła jedna z dziennikarek. W rzeczy samej, Melitopol znany jest jedynie z pysznych czereśni, które namalowano nawet na tablicy przed wjazdem do niego. A poza tym jest strategicznie położony. Jego odbicie jest więc niezbędne, aby Ukraińcy mogli przerwać transportowy korytarz, łączący Rosję kontynentalną z Krymem.
I właśnie dlatego Melitopol jest typowany na kolejny cel ukraińskiej kontrofensywy. Po obronie Kijowa, wyparciu Rosjan z Charkowszczyzny, podejściu pod Swatowe oraz przejęciu Chersonia – byłby to kolejny punkt w dorobku głównodowodzącego siłami ukraińskimi gen. Wałerija Załużnego.
Obok Wołodymyra Zełenskiego oficer wyrósł na niemal równorzędną ikonę tej wojny. Czego zazdrości mu szef administracji prezydenta i aspirujący do miana osoby numer dwa w państwie Andrij Jermak. Jak przekonują rozmówcy DGP, po tym jak Załużny trafił na okładkę „Time’a”, Jermak darzy go szczerą nienawiścią. – Wkurza go, że wystylizowali tę okładkę tak samo jak z Mac Arthurem tuż po II wojnie światowej. Dla ego Jermaka to było za dużo – opowiada jedna z osób, która zna układy na ukraińskich szczytach władzy. – Zełenskiego w „Time’ie” jeszcze zniósł. Ale Załużny? Dla Jermaka liczą się tylko on i prezydent. Tam nie ma miejsca dla kolejnego samca alfa. Nie ma miejsca dla Załużnego” – dodaje.