Artykuł
biznes
Niech żyje bal!
To będą pierwsze święta i sylwester w postpandemicznej rzeczywistości. Hotele i restauracje działające w regionach turystycznych nie narzekają na brak chętnych
Zero maseczek (chyba że jako element stroju balowego), zero dystansu przy rozstawianiu stolików czy limitów gości z paszportami covidowymi – tak reklamują się organizatorzy sylwestrowej zabawy. Jedynym obostrzeniem na dziś jest, jak słyszymy, zasobność portfeli gości. Dlatego rozpiętość cenowa imprez waha się od kilkuset złotych za samo wejście na bal do ponad 10 tys. zł, gdy w grę wchodzi także dwu-, trzydniowy pobyt z pełnym wyżywieniem. I o ile właściciele obiektów w popularnych regionach turystycznych nie mają problemu ze sprzedażą oferty, to w pozostałych miejscach już tak.