Ballada o outsiderach i arywistach
We współczesnej Polsce system klasowy istnieje, ma się dobrze i jest prawie całkowicie zabetonowany. Jak dekady temu skonstatował Leonard Cohen, bogaci się bogacą, biedni biedują. Ale przecież chyba nie wszyscy? Nawet w najbardziej skostniałych systemach (a akurat polskiemu społeczeństwu daleko do feudalnych czy kastowych hierarchii społecznych) zawsze zdarzały się jednostki, którym się udawało – dzięki umiejętnościom, szczęściu i ciężkiej pracy (niekoniecznie w tej kolejności) wspięły się ponad swój stan i zostały… No właśnie, kim?
Arywiści, czyli kto?
Arywistami? To nieco lekceważące określenie, choć wiele innych brzmi jeszcze gorzej. Są przecież: parweniusz, karierowicz, rastignac. I słoik, który za swoim awansem społecznym stara się ukryć wyłażącą z butów słomę. Bo arywista rzadko wygląda dobrze: wygnieciony, sztywny, niezręczny, nawet w najdroższym garniturze, w najmodniejszej sukience. Krawat nie trzyma się prosto, makijaż lekko się rozmazuje. Na pierwszy rzut oka może jakoś ujdzie, ale na drugi już widać, że coś jest nie tak. Nie do końca, nie naprawdę. Ich się nie zaprasza dwa razy. Wykluczyć można ich nie za to, co robią źle, lecz za to, że „tacy są” – nie trzeba dalszych uzasadnień. Wpraszają się tam, gdzie ich nie chcą.
Wywodzą się z szerszej kategorii – outsiderów. Tych, którzy nie wybrali sami bycia na marginesie. Takimi outsiderami byli np. drobna szlachcianka Marie-Josèphe Tascher de la Pagerie, późniejsza cesarzowa Józefina; potomek robotników i drobnej burżuazji Jean Baptiste, który został królem Szwecji i założył dynastię Bernadotte; nieślubne dziecko służącej i nieznanego ojca Louise Michel, która przeszła do historii jako jedna z największych komunardek i bojowniczek o lepszy świat; syn ubogiej inteligencji, ekonomista i socjolog Karol Marks; potomkini amerykańskich niewolników Freda Josephine McDonald, zapamiętana przez świat jako Josephine Baker, jedna z najbardziej utalentowanych tancerek w historii, a do tego bohaterka francuskiego ruchu oporu przeciwko nazistom. Czy choćby syn biednych chłopów, prof. Stanisław Pigoń, historyk literatury, i jemu podobni. Większość muzyków jazzowych i rockowych, a także subtelnych poetów z czasów PRL.