wywiad
Nasze pociągi powinny już trafić do muzeum
Pawlik: Jeśli rząd nie zadba o środki na tabor dla kolei regionalnych, to w perspektywie 10 lat trzeba będzie myśleć o likwidacji Polregio
Od kilku miesięcy Polregio nie radzi sobie z obsługą połączeń w woj. lubuskim. Odwoływanych jest wiele kursów, a pociągi mają duże spóźnienia. Kiedy wreszcie skończy się ten chaos?
Kłopoty wynikają przede wszystkim z kumulacji napraw okresowych. To tzw. przeglądy P4 i P5, które są realizowane zgodnie z procedurą przetargową organizowaną przez marszałka. To, co możemy zrobić i robimy, to ścisła współpraca z województwem, aby zapewnić inny tabor na czas napraw i uzupełnić braki, m.in. zwiększając eksploatację szynobusów. Dla przykładu spalinowy szynobus w innych regionach wykonuje ok. 400 km dziennie, a w województwie lubuskim jest to aż 700–800 km. Przez to pojazdy szybciej się zużywają.
Zaczynamy wychodzić z tych kłopotów. Zamiast kilkudziesięciu odwołań dziennie teraz mamy po kilka. Bardzo nam przykro, że pasażerowie tego doświadczają, ale pojazdy wracają już z napraw. Myślę, że od drugiej połowy maja nie będzie już odwoływania pociągów. No chyba że dojdzie do nieprzewidzianych zdarzeń, np. kolizji na przejazdach kolejowych. Od wakacji sytuacja będzie w pełni opanowana.