Prawo coraz śmielej wkracza do branży gier
Nie ma szans na globalne regulacje dotyczące gier komputerowych. Punktowe przepisy coraz częściej jednak okazują się niezbędne
Coraz większą popularność zyskuje w ostatnich latach wśród prawników tzw. game dev law (dosłowne tłumaczenie: prawo tworzenia gier). Pojęcie to stało się szczególnie modne w okresie pandemii COVID-19, kiedy boom na tworzenie gier (i granie w nie) osiągnął swój szczyt. W tym też okresie jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się nowe studia produkujące gry: komputerowe, konsolowe i mobilne. Inwestorzy chętnie inwestowali w ten sektor, a liczba premier sięgnęła na samej platformie Steam 14 535 gier w 2023 r.
Różne gałęzie prawa
W ślad za rozrastającym się rynkiem w coraz większej liczbie kancelarii, wśród specjalizacji, pojawiło się właśnie game dev law. Czym właściwie jest ta nowa specjalizacja? Trudno tu mówić o standardowej dziedzinie czy gałęzi prawa (jak prawo cywilne, prawo pracy czy nawet prawo korporacyjne). W praktyce te dziedziny opierają się na kilku (w tym najczęściej jednym głównym) aktach prawnych, które tworzą systemowo całość, która ma zastosowanie (z pewnymi większymi lub mniejszymi odrębnościami) do każdej branży, którą obejmuje. Niewątpliwie bowiem prawo cywilne, np. w zakresie prawa zobowiązań, stosuje się w sposób praktycznie jednakowy zarówno do spółki z branży przemysłowej, jak i spółki z branży technologicznej.