Artykuł
Pole starcia na nowo
Ćwiczenia Arctic Edge 24, w których wzięli udziałamerykańscy i norwescy żołnierze. Ocean Arktyczny, 9 marca 2024 r.
Już nie tylko zmiany klimatyczne, teraz przede wszystkim współpraca wojskowa Rosji i Chin – tak Pentagon postrzega główne zagrożenia dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, które rodzą się w Arktyce
Opublikowany w poniedziałek raport amerykańskiego Departamentu Obrony dotyczący przyszłej polityki bezpieczeństwa w odniesieniu do Arktyki tylko na pozór jest powrotem do zimnowojennej przeszłości, choć tak oceniła go część komentatorów. W gruncie rzeczy rysuje jednak zupełnie nową jakościowo sytuację i sugeruje nowatorskie sposoby reakcji na wyzwania. To w pełni zrozumiałe – gospodarcze, polityczne i militarne realia XXI w. niezbyt przypominają te sprzed kilkudziesięciu lat. Co więcej – zawarte w dokumencie elementy analizy i proponowane działania mają zdecydowanie ponadpartyjny charakter, co oznacza, że powinny przetrwać zmianę lokatorów Białego Domu i Pentagonu.
Arktyka zimnowojenna
Z amerykańskiego punktu widzenia północne obszary podbiegunowe nabrały strategicznego znaczenia wkrótce po II wojnie światowej. Wiązało się to z narastaniem rywalizacji z ZSRR oraz z postępem technologicznym. Te dwa czynniki, napędzające się wzajemnie, w pewnym momencie doprowadziły do sytuacji, że to właśnie Arktyka stała się najbardziej prawdopodobnym polem zbrojnej konfrontacji supermocarstw. To nad nią wiodła bowiem najkrótsza droga do centrów administracyjnych i przemysłowych obu imperiów możliwa do pokonania najpierw przez bombowce strategiczne, a potem rakiety balistyczne. Pomimo skrajnie niesprzyjających warunków naturalnych po obu stronach lodowatego morza, na białych pustkowiach zaczęły więc w latach 50. XX w. wyrastać bazy wojskowe i instalacje militarne – ofensywne i