Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2024-02-23

Myślałem, że to nie wróci

Jedna z ulic w Buczy po wycofaniu się rosyjskich wojsk, 6 kwietnia 2022 r.Jedna z ulic w Buczy po wycofaniu się rosyjskich wojsk, 6 kwietnia 2022 r.

Niszczenie, szabrowanie i gwałty były na porządku dziennym. Skala tego, co robili Rosjanie w Ukrainie, mnie przerosła

Z Michałem Białęckim rozmawia Emilia Świętochowska

Jest czerwiec 2022 r., niespełna trzy miesiące po tym, jak świat dowiaduje się o masakrach ludności cywilnej w Buczy, Irpieniu, Mariupolu. Przyjeżdżacie do Ukrainy z ramienia międzynarodowego zespołu śledczego (Joint Investigation Team, JIT), który bada zbrodnie wojenne popełniane przez rosyjskie wojska.

To pierwsza wizyta. Mamy za zadanie dokumentować zniszczenia powstałe w wyniku bombardowań, ataków dronów i ostrzałów rakietowych.

Gdzie zaczynacie?

Najpierw Kijów, Borodzianka, Bucza. Potem jedziemy na południe, do obwodu mikołajowskiego. W miejscowości Basztanka jesteśmy 10–15 km od frontu. Robimy oględziny budynków i obiektów cywilnych: bloków, szkół, przedszkoli, posterunków policyjnych, urzędów, infrastruktury przemysłowej. Mamy ze sobą specjalistyczny sprzęt – skanery laserowe 3D, które gwarantują, że rejestrowany obraz jest bardzo dokładny.

Co widzicie?

Skala zniszczeń jest niewyobrażalna. Po śladach gąsienic na jezdniach można było odtworzyć, jak poruszały się pojazdy opancerzone, z których prowadzono ostrzał. Największe tragedie rozegrały się na zwykłych osiedlach. W pamięci utkwił mi np. blok z komunistycznych czasów w Borodziance, w którym bomba wyrwała dwie klatki. Od mieszkańców słyszeliśmy, że wielu nie zdążyło uciec. Mówiono o ok. 70 zabitych.

Borodzianka to miejscowość najmocniej dotknięta bombardowaniami w pierwszych miesiącach inwazji – podkreślała prokurator generalna Ukrainy.

Słyszeliśmy od miejscowych, że Rosjanie czasem nie pozwalali się nawet ludziom ewakuować. Stawali przy klatkach schodowych, mierząc z broni ostrej do każdego, kto próbował się wydostać: albo wracasz do siebie na górę, albo dostajesz kulkę na dole. Opowiadano, że później nie pozwalali zabierać zwłok, by mieszkańcy, wychodząc do sklepu, zobaczyli, co może ich spotkać, jeśli będą stawiać opór. Niektóre rodziny ofiar musiały codziennie mijać ciała bliskich.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00