Nowy ład: dwa plus nieskończoność
Po dwóch latach wojny w Ukrainie widać zręby nowego porządku międzynarodowego. Niestety, nie jest to widok optymistyczny
Pomnik Ojczyzny w Kijowie
Władimir Putin rozpętał wojnę przeciwko Ukrainie, licząc na przekształcenie ładu międzynarodowego z jednobiegunowego w taki, w którym ważnych graczy będzie więcej. I chyba mu się to udało, ale nie tak, jak by chciał.
Wersalu nie będzie
Wszystkie znane z historii zmiany ładu międzynarodowego wiązały się z wojnami, a precyzyjniej – ze sposobem ich kończenia. Tym razem sytuacja wydaje się nieco inna. Prawdą jest, że wojna rosyjsko-ukraińska w sposób zdecydowany przyspieszyła już wcześniej obserwowane procesy modyfikujące światowy system władzy, zależności i wpływów, a także uruchomiła nowe. Jej końca jednak nie widać, a tym bardziej jakichś nowych kongresów wiedeńskich czy traktatów wersalskich, czyli dyplomatycznego finału, w którym liderzy zwycięskich mocarstw meblują świat wedle swych gustów i interesów. Mimo to obserwacja zachowań poszczególnych aktorów, ich skuteczności oraz intensywności gry pozwala z dość dużą pewnością wnioskować o tym, jaki ład (lub nieład) szykuje się nam na kolejne dekady. To zresztą samo w sobie częściowo świadczy o jego przyszłym charakterze: oto bowiem już dzisiaj chaotyczne, często przypadkowe, sieciowe interakcje mają większą moc sprawczą niż politycy i ich doradcy. Dlatego m.in. w łeb biorą wcześniejsze analizy wskazujące na kształtowanie się ładu dwubiegunowego z Waszyngtonem i Pekinem jako centrami. Przyszła rzeczywistość będzie o wiele bardziej skomplikowana.