Artykuł
Ukraiński eksperyment
Choć wojna wciąż trwa, Ukraińcy zabierają się do odbudowy. Miejscowości, w których się rozpoczęła, mają być nie tylko wzorem dla innych, lecz także wizytówką kraju na świecie
Cyrkuny po rosyjskim ataku, maj 2022 r.
Scenę w centrum kultury w Trościańcu zdobią kwiaty z niebiesko-żółtych balonów i flaga Ukrainy utworzona z dwóch firanek. Nastrój jest poważny, co podkreśla styl Jurija Bowa, mera 20-tysięcznej miejscowości, do złudzenia przypominający sposób noszenia się prezydenta Wołodymyra Zełenskiego: wojskowe spodnie i polar khaki z wyhaftowanym na piersi nazwiskiem. Spotyka się z mieszkańcami w niedzielny listopadowy poranek, żeby porozmawiać o odbudowie.
Położony niewiele ponad 30 km od granicy z Rosją Trościaniec został zaatakowany już pierwszego dnia inwazji. Wojska agresora pojawiły się w mieście o 10 rano i szybko przejęły nad nim kontrolę. Wyzwolenie nadeszło 26 marca 2022 r. Choć minęło ponad półtora roku, skala zniszczeń wciąż jest widoczna – przede wszystkim spalone bloki i domy oraz zdewastowany dworzec kolejowy.
Zniszczenia ominęły za to centrum kultury. O ile jego budynek nie wyróżnia się z zewnątrz, o tyle wnętrza przyciągają uwagę. Aula, w której zebrali się mieszkańcy Trościańca, przypomina salę balową. Złote zdobienia i bogaty żyrandol kontrastują z zielonymi ścianami i masywnymi dywanami. Jeśli Wes Anderson kręciłby film osadzony w sowieckich realiach, byłaby to idealna scenografia. W sali obok ścianę pokrywa utrzymany w ognistej kolorystyce obraz. – To historia Trościańca – mówi mi mer. Przedstawia walczących z szablami w dłoniach mieszkańców, tańczące baletnice i grającego na fortepianie mężczyznę. – To Piotr Czajkowski – dodaje Jurij Bowa. Słynny rosyjski kompozytor przybył do Trościańca latem 1864 r. na zaproszenie przyjaciela, księcia Aleksieja Golicyna. Napisał tu swój pierwszy utwór symfoniczny – uwerturę „Burza” do dramatu Aleksandra Ostrowskiego.