Wspaniałe tymczasowe królestwo
Narodziny Polski przepowiedziały przebieg tysiąca lat jej historii
Może i lepiej, że rząd postanowił bezobjawowo uczcić rocznicę tego, że dokładnie tysiąc lat temu Królestwo Polskie oznajmiło Europie o swoim istnieniu. Lepiej, bo jeśli zagłębimy się w wydarzenia, jakie towarzyszyły działaniom pierwszych Piastów, to odkryjemy niewesołą opowieść. To historia o państwie zmuszonym wybierać: czy przyłączyć się do Europy zjednoczonej pod berłem niemieckich władców, czy walczyć o suwerenność, stając się ich wrogiem.
Oba wybory były możliwe i obu spróbowano. Po czym przekonano się, że droga od triumfu do upadku bywa krótka. I że odzyskanie państwa jest bardzo trudne. Zagłębiając się w taką opowieść, nie sposób radośnie spoglądać w przyszłość.
W stronę kooptacji
Najstarsze źródła informujące o koronacji Bolesława Chrobrego w 1025 r. powstały na terenie Świętego Cesarstwa Rzymskiego, którego spadkobiercą stała się Rzesza Niemiecka. „Bolesław książę Polski, dowiedziawszy się o śmierci wzniosłego cesarza Henryka, podniesiony na duchu, trucizną pychy do tego stopnia zalał swoje wnętrzności, że zuchwale odważył się po namaszczeniu nałożyć sobie koronę” – odnotowano w „Rocznikach Kwedlinburskich”.
Ten brak entuzjazmu, z jakim przyjęto wieść, że Chrobry koronował się na króla, był jak najbardziej zrozumiały. Przez ćwierć wieku państwo, które stworzył Mieszko I, rządzone przez jego syna Bolesława, nie chciało dostosowywać się do koncepcji politycznych dominujących na cesarskim dworze, jeśli te nie przynosiły mu korzyści. Chodziło o dwie konkurencyjne strategie rozszerzania cesarskiego panowania: kooptację lub dominację.
Wielkim zwolennikiem tej pierwszej był Otton III. Jego ojciec cesarz Otton II należał do dynastii Ludolfingów, matka Teofano była bizantyjską księżniczką skoligaconą ze wschodniorzymskim cesarzem Niceforem II Fokasem. Takie pochodzenie wraz ze starannym wykształceniem i młodzieńczymi marzeniami sprawiały, że monarcha poczuwał się do bycia spadkobiercą władców starożytnego Imperium Rzymskiego. A także do bycia opiekunem Kościoła wraz z stojącym na jego czele papieżem. Przy czym takim, do którego zawsze należy ostatnie zdanie.
„Realizowany przez Ottona III ideał cesarstwa zakładał równe uprawnienia narodów wchodzących w jego skład. To uniwersalne imperium miało być jednością Wschodu i Zachodu, obejmującą również Bizancjum” – opisuje cesarskie zamierzenia Jarosław Sochacki w opracowaniu „Koronacje królewskie Bolesława Chrobrego w 1000 i 1025 roku”. „Planując przenieść stolicę Cesarstwa do Rzymu, zrezygnował on z oparcia się o «Królestwo Niemieckie», co oznaczało równocześnie zmianę perspektywy politycznej: z partykularnej na uniwersalną. Nawiązując do tradycji antycznego Cesarstwa Rzymskiego, dążył do uznania zwierzchności cesarza przez cały świat chrześcijański, co nie mogło dokonać się w ramach idei hegemonialnej” – dodaje Sochacki.
Otton III opowiadał się za dobrowolną federacją państw uznających jego zwierzchnią władzę. Tę myśl najlepiej uchwycono w ewangeliarzu, który ok. 1000 r. wykonano dla cesarza w klasztorze Reichenau. Jedna z miniatur prezentuje Ottona III na tronie w otoczeniu możnych świeckich i duchownych, ale stoją tam również cztery kobiety, składające mu hołd. Symbolizują one: Rzym, Galię, Germanię i Słowiańszczyznę. Arcydzieło powstało, gdy cesarz na zaproszenie Bolesława Chrobrego wybierał się odwiedzić w Gnieźnie grób św. Wojciecha, praskiego biskupa zabitego przez pogan podczas misji w Prusach. Cesarz wykorzystywał pretekst, by osobiście porozmawiać z gospodarzem o roli, jaką jego państwo miałoby spełniać w chrześcijańskim Imperium Rzymskim.
Modernizacja Polski
„Niechaj Bóg wybaczy cesarzowi, że czyniąc trybutariusza panem, wyniósł go tak wysoko” – biadał w kronice biskup Thietmar, po tym jak Otton III wrócił z Gniezna. Mieszko I, ojciec Chrobrego, uznawał zwierzchnią władzę cesarzy i płacił im trybut. Wprawdzie starał się jarzmo nieco poluzować, szukając sojuszu z Czechami i stamtąd przyjmując chrzest, lecz dysproporcja sił była olbrzymia. Jednak prowadził politykę tak sprytną, że swojemu spadkobiercy w 992 r. przekazał całkiem spore państwo.
Nadal jednak daleko mu było do poziomu rozwoju i bogactwa, jaki osiągnęły kraje na zachód od Odry. Dość powiedzieć, że władcy Polski, kiedy Otton odwiedził Gniezno, nie bili jeszcze własnej monety. Lukę tę wypełniały srebrne dirhemy, którymi arabscy kupcy, przybywający na ziemie polskie, płacili za bursztyn, tkaniny, ozdoby, zwierzęce skóry. „Dirhem można traktować jako pierwszy powszechny pieniądz stosowany na terenach Polski” – podkreśla w opracowaniu „Początki polityki pieniężnej na ziemiach polskich” Mateusz Rolski.
Podobnie rzecz się miała na polu administracji. Tym, co najbardziej zabolało biskupa Thietmara, było to, że cesarz po wizycie w Gnieźnie ustanowił tam arcybiskupstwo i dorzucił biskupstwa w Kołobrzegu, Wrocławiu oraz Krakowie. I przekazał Bolesławowi prawo do mianowania własnych biskupów, po śmierci tych wskazanych przez siebie. Tak dał polskiemu księciu do ręki narzędzie do sprawniejszego zarządzania rozległym państwem, w czym wówczas Kościół był niezastąpiony.
Być może ofiarował nawet więcej. Do dziś trwa wśród historyków spór, czy Otton III przyzwolił wówczas na to, by Chrobry mógł zacząć starać się o królewską koronę. A nawet mu ją ofiarował, nakładając na głowę cesarski diadem. „Prawo nadawania godności królewskiej należało do jednej z niekwestionowanych prerogatyw cesarza” – tłumaczy Sochacki. Przytacza też argumenty, dlaczego to, co wydarzyło się podczas zjazdu gnieźnieńskiego, trudno uznać za koronację. Gdyby nastąpiła, wspomnieliby o niej w kronikach Thietmar i Brunon z Kwerfurtu. O koronacji w 1000 r. napisał dopiero półtora wieku później Gall Anonim. Za nim powielała ten opis cała historiografia polska.
W tym, jak mało czasu minęło od momentu ukoronowania kariery Chrobrego, do chwili, gdy stał się przeszłością, jest coś symbolicznego
Bardziej należy wierzyć milczeniu źródeł spisywanych niedługo po podróży cesarza do Polski. Choć królewska korona dla Bolesława mogła być wówczas na wyciągnięcie ręki. Świadczy o tym koronacja innego sojusznika Ottona III, władcy Węgier Stefana I, która nastąpiła pod koniec 1000 r. Pech Chrobrego polegał na tym, że nim przesłano mu z Rzymu pobłogosławioną przez papieża koronę, po ataku gorączki w styczniu 1002 r. zmarł, liczący sobie zaledwie 22 lata, Otton III. Ale choć Bolesław nie został królem, otworzyło to przed nim możliwość zbudowania własnego imperium.
Lennik z ambicjami
Po zaskakującym zgonie Ottona III w cesarstwie zapanował chaos. Pojawiło się wielu pretendentów do kluczowej, jeśli idzie o znaczenie, korony króla Niemiec. Największą przebojowością wykazywał się książę Henryk. W tak kluczowym momencie Bolesław nie zamierzał stać z boku, tylko włączył się do walki o władzę w cesarstwie.
Na początek zaanektował Milsko z Miśnią i Łużyce. Następnie wziął w 1002 r. udział w zjeździe w Merseburgu, na którym margrabiowie i biskupi uznali prawa Henryka do korony. Polski książę już wówczas nie wzbudzał po drugiej stronie Odry sympatii, skoro część uczestników spotkania spróbowała zasiec go mieczami. Jednak na czas doszedł do porozumienia z królem Henrykiem II i ocalił głowę. Umowę zerwał już w drodze powrotnej, paląc miejscowość Strzały oraz uprowadzając jej mieszkańców. Po czym zabrał się za przejmowanie kontroli nad Czechami, będącymi wówczas lennem królów Niemiec. Najpierw skłócił pretendentów do książęcego tronu w Pradze, by ci wzięli się za łby, zaś na koniec zwycięzcę, którego wspierał, Bolesława III Rudego z dynastii Przemyślidów, zaprosił do Krakowa. Tam go pojmał, kazał oślepić i to siebie mianował władcą Czech. Nic dziwnego, że Thietmar nie szczędził Chrobremu rozlicznych epitetów. Nazywał go m.in. „człowiekiem pełnym fałszu”, „wrogiem wszystkich wiernych”, „naszym wrogiem”, „jadowitym wężem”. Lubił też przyrównywać go do diabła.
Tymczasem Bolesław po prostu nie zamierzał się godzić na niemiecką hegemonię, gdy plany Ottona III razem z nim spoczęły w grobie. „Za jego następcy Henryka II – nastąpił odwrót od założeń uniwersalistycznych tego władcy, co wyrażało się (między innymi) w zmianie dewizy z «Renovatio imperii Romanorum» na «Renovatio regni Francorum»” – tłumaczy Sochacki. Oznaczało to odejście od dobrowolnej kooptacji na rzecz dominacji Królestwa Niemieckiego nad obszarami uznawanymi za podległe mu. Zaliczano do nich oczywiście Polskę i Czechy.
Być może już na zjeździe w Merseburgu Henryk II zapowiedział ów polityczny zwrot. Bolesław zaś odpowiedział odrzuceniem roli lennika i to bardzo skutecznie. „Mimo tak oczywistego, można rzec, zagrożenia pierwsza reakcja króla Henryka II była zaskakująco defensywna. Zaproponował bowiem Chrobremu akceptację jego rządów w Pradze w zamian za, wydawałoby się, niewielki gest, jakim miało być przyjęcie Czech w lenno z rąk niemieckiego władcy” – opisuje w monografii „Bolesław Chrobry – lew ryczący” Przemysław Urbańczyk.
Jako że Henryk II walczył wtedy jednocześnie z uzurpatorami do niemieckiego tronu i o zachowanie kontroli nad Italią, a także zabiegał o wybranie na papieża swojego faworyta, wystarczało mu, by Bolesław znów określił się jako lennik. „Przeceniając swoją strategiczną pozycję, Chrobry odrzucił pokojową propozycję króla, chcąc rządzić w Czechach niezależnie – nawet w sferze symboliki gestów politycznych, które nie miały wszak przełożenia na praktykę sprawowania władzy. Przez ten akt jawnego «nieposłuszeństwa» książę piastowski symbolicznie postawił siebie na równi z królem niemieckim” – pisze Urbańczyk. Tak jednoznaczne odrzucenie przez piastowskiego księcia niemieckiej kurateli musiało przynieść wojnę.
Ukoronowanie ambicji
Zmagania Bolesława z królem Henrykiem II, który z czasem zdobył dla siebie cesarski tytuł, trwały w sumie aż szesnaście lat. Złożyły się na nie kolejne kampanie wojenne, jakich wcześniej nie doświadczyła ta część Europy, poprzedzielane krótkotrwałymi układami pokojowymi.
Podczas pierwszej kampanii, do 1007 r., Henryk II odbił Pragę, gdzie osadził lennika Jaromira I, oraz Budziszyn. Ale Chrobry nie dopuścił, by niemieckie siły wdarły się w głąb Polski, zmuszając je do odwrotu spod Poznania. W zawartym wówczas układzie pokojowym Bolesław godził się na utratę Czech i ziem po zachodniej stronie Odry. Jednak był to tylko taktyczny wybieg. Książę najpierw zabezpieczył wschodnie granice państwa, oddając córkę za żonę Świętopełkowi, który był synem władającego Rusią Kijowską Włodzimierza Wielkiego. Po czym poprowadził nową wyprawę na zachód, zdobywając Budziszyn. W 1010 r. odparł niemieckie próby jego odbicia. Dwa lata później Chrobry znów był górą, co przyniosło w 1013 r. pokój w Merseburgu. Jego warunki negocjował wprawiany do rządzenia syn Bolesława, Mieszko. Henryk II godził się na pozostawienie w rękach polskich utraconych ziem w zamian za prestiżowy gest – Chrobry musiał w zamian oddać mu hołd lenny. Mieszko zaakceptował to pragmatyczne rozwiązanie. „Bolesław złożywszy ręce stał się lennikiem i po wzajemnej wymianie przysiąg niósł miecz przed królem, gdy ten kroczył w uroczystym stroju do kościoła.” – opisuje tę chwilę Thietmar. Pokój przypieczętował ślub Mieszka z Rychezą, córką palatyna Lotaryngii.
Takie gesty oznaczały, że Bolesław został uznany za jednego z najważniejszych niemieckich możnowładców. Z punktu widzenia ówczesnego Zachodu stanowiło to olbrzymi awans dla syna niegdyś dzikiego poganina. Z punktu widzenia Chrobrego było to jednak o wiele za mało. Przy czym w 1015 r. tym razem pierwszy zaatakował cesarz, zabierając na wyprawę oprócz Niemców, także oddziały sformowane przez Czechów i Wieletów. Podobnie jak w poprzednich razach Chrobry znakomicie wykorzystywał to, że Polskę porastała gęsta puszcza, co znakomicie sprzyjało wojnie podjazdowej. Uderzając znienacka wykrwawiał przeciwnika, aż w końcu zmusił do odwrotu. Podobny scenariusz rozegrał się dwa lata później, kiedy Henryk II tym razem sprzymierzył się przeciwko swemu najbardziej znienawidzonemu wrogowi z nowym władcą Rusi Kijowskiej Jarosławem Mądrym. Dzięki obronie Niemczy atak z zachodu odparto. Klęska cesarza przyniosła pokój zawarty 30 stycznia 1018 r. w Budziszynie. Potwierdzał on wszystkie zdobycze terytorialne, jakie zagwarantował sobie Bolesław pokojem w Merseburgu. Po tym triumfie książę poprowadził błyskawiczną wyprawę na Kijów, pokonując forsownym marszem prawie tysiąc kilometrów. Stolicę Rusi zdobył w połowie sierpnia 1018 r., osadzając na tronie swojego zięcia Świętopełka.
Tak oto Chrobremu udało się zdominować dwa wrogie państwa, posiadające nad Polską miażdżącą przewagę. Jednak, aby swój nieprawdopodobny sukces przekuć na królewską koronę, musiał poczekać na śmierć Henryka II. Ostatni z rodu Ludolfingów zmarł w lipcu 1024 r. i na niemieckim tronie zasiadł pierwszy przedstawiciel dynastii salickiej Konrad II. Przy czym Bolesław nie czekał na jego zgodę, by się koronować, lecz wykorzystał zamęt, który zapanował w cesarstwie. Nim król Konrad II zdołał podporządkować sobie nowego papieża Jana XIX, ów okazał życzliwość Chrobremu i udzielił przyzwolenia na koronację. Kronikarz Wipo, służący długie lata na dworze Konrada II, zanotował: „Bolesław Słowianin, książę Polan, przywłaszczył sobie, na wzgardę króla Konrada, insygnia królewskie i imię króla, czego zuchwałość niebawem śmierć unicestwiła”. Od dnia koronacji – prawdopodobnie 18 kwietnia 1025 r. – do dnia śmierci datowanej na 17 czerwca upłynęły zaledwie dwa miesiące.
Od triumfu do upadku
W tym, jak mało czasu minęło od momentu ukoronowania kariery Chrobrego, do chwili, gdy stał się przeszłością, jest coś symbolicznego. Bolesław pozostawił synowi państwo o obszarze ok. 250 tys. km kw., ponadto o wiele bardziej skonsolidowane, bogatsze i nowocześniejsze. Mieszko II nie był już tylko księciem, lecz królem. Polska miała nawet własny pieniądz. Jednakże nowy monarcha odziedziczył po ojcu także potężnych wrogów i nierozwiązane problemy wewnętrzne.
Chrobry wskazał go na następcę, pomijając najstarszego syna Bezpryma, a był jeszcze Otto, najmłodszy z braci. Obaj nie potrafili się pogodzić z tym, że korona przypadła Mieszkowi II. Sojuszników szukali na dworze króla Niemiec oraz w Kijowie. Ich znalezienie okazało się tym łatwiejsze, że następca Chrobrego starał się prowadzić równie ambitną politykę zagraniczną. Zatem wspierał wszystkich, którzy buntowali się przeciwko Konradowi II, tak osłabiając państwo niemieckie. Aż wreszcie w 1028 r. najechał na Saksonię. W „Rocznikach Hildesheimskich” kilkanaście lat potem zapisano: „Mieszko napadł ze swoim potężnym wojskiem zbójecko na wschodnie połacie Saksonii. Dokonawszy podpaleń i łupiestw, pomordował wielu mężów, pojmał wielką ilość kobiet i uśmiercił niesłychanymi wprost mordami niezliczoną ilość dzieci”.
Mieszko II nie okazał się jednak tak samo zręcznym politykiem i wybitnym dowódcą, jak Chrobry. Konrad II w końcu pokonał uzurpatorów do tronu niemieckiego i zawarł sojusz z Jarosławem Mądrym, gdy ten odzyskał władzę w Kijowie. W 1031 r. Polska nie zdołała odeprzeć równoczesnego najazdu dwóch potężnych sąsiadów. Mieszko II uciekł do Czech, a tam książę Uldaryk zrewanżował się Piastowi za oślepienie Bolesława III Rudego. „Rzemieniami skrępowali mu genitalia tak, że nie mógł już płodzić” – relacjonował Gall Anonim. „Mieszko tedy powrócił wprawdzie z niewoli, lecz żony więcej nie zaznał” – dodawał kronikarz.
Na polskim tronie najeźdźcy osadzili Bezpryma. Ten insygnia władzy królewskiej odesłał Konradowi II i złożył mu hołd. Po czym wymordował zwolenników obalonego brata. Aż sam został w 1032 r. zamordowany przez spiskowców. Wówczas tytułujący się już cesarzem Konrad II łaskawie zgodził się na powrót Mieszka II do Polski i objęcie władzy. Acz pod warunkiem złożenia hołdu i oddania najmłodszemu bratu Ottonowi Śląska. Tak dzieląc i osłabiając Polskę. Wykastrowany były król pokornie zgodził się na takie zakończenie konfliktu. Wkrótce potem zmarł i Polska pogrążyła się w wojnie domowej. Co postanowił wykorzystać książę czeski Brzetysław. I to tak, żeby raz na zawsze pozbyć się potężniejszego słowiańskiego rywala Czech. Dlatego najazd na upadającą, a zarazem wracającą do pogaństwa Polskę, jaki urządził w 1039 r., był nawet według średniowiecznych standardów wyjątkowo okrutny. Czesi palili wszystkie miejscowości na swojej drodze. Na koniec splądrowali Gniezno i wywieźli ciało św. Wojciecha.
Ta hekatomba ucięła jednak spory wewnętrzne w Polsce. Szczęśliwym zrządzeniem losu Kazimierz, syn Mieszka II, dzięki koligacjom rodzinnym matki Rychezy, był dobrze postrzegany na cesarskim dworze. Konrad II zgodził się oddać mu pod komendę oddział bitnych rycerzy i tak pomógł zdobyć władzę w Polsce. Po czym Kazimierz Odnowiciel okazał się równie zdolnym władcą, co dziadek. Odbudowując Polskę ze zgliszczy. Acz, w przeciwieństwie do Chrobrego, z Niemcami wolał nie zadzierać. Jednak jego syn Bolesław Śmiały znów zaczął marzyć, by swoje królestwo uczynić środkowoeuropejskim mocarstwem. Tak domykając opowieść o polskich drogach od wielkich triumfów do wielkich upadków. ©Ⓟ
Andrzej Krajewski