Czesław Miłosz, inteligencja i intelektualiści
Poeta podkreślał, że oświeceniowa genealogia polskiej inteligencji nie ulega wątpliwości. I przeciwstawiał ją „nacjonalistyczno-totalniackim bredzeniom” przybierającym na sile w dwudziestoleciu
Nie będzie dużą przesadą stwierdzić nam, że jeśli Czesław Miłosz rękami i nogami bronił się przed wspólnotą narodową, przed każdą właściwie wspólnotą, to jednak do przynależności do „kasty intelektualistów” się poczuwał. Inteligencja i intelektualiści, a może: inteligencja a intelektualiści to tematy, które często wracają w debatach o kondycji polskiego życia intelektualnego, nie stroniono od nich także kiedyś, w rozważaniach o dwudziestoleciu, tak więc nic dziwnego, że problematy te żywo interesowały Miłosza – jako obserwatora, ale i partycypanta ówczesnego życia umysłowego Polski. Ustalmy jednak początkiem, o czym, a raczej – o kim tutaj mowa? Jeszcze precyzyjniej: co Miłosz rozumiał pod pojęciem inteligencji, a kogo miał na myśli, mówiąc o intelektualistach? Gdzie stawiał granice, jak rozróżniał?
Intelektualiści narodzili się, według Poety, przełomem XIX i XX w., w okresie Młodej Polski, przede wszystkim w Galicji, w czasach, gdy zdaniem Miłosza inteligencja polska i jej literatura były znacznie mniej prowincjonalne niż w okresie dwudziestolecia, gdy artyści, twórcy „zwracali się przeciwko swojej klienteli, złożonej z inteligencji w tym znaczeniu, jakie nadaje się temu słowu w Polsce, tj. adwokatów, lekarzy, kupców, urzędników, posiadaczy dworków”. Szukając szerszego nurtu, który by pomieścił te, jednak nie tożsame, prądy, Miłosz powiadał: „My wszyscy jesteśmy spadkobiercami Wielkiej Rewolucji Francuskiej”. My – zapytajmy – to znaczy kto? Poeta odpowiadał: „My, to znaczy wszyscy ludzie zajmujący się od strony intelektualnej pisaniem, malowaniem, tworzeniem muzyki, publicystyką”. W najszerszym rozumieniu: inteligencja właśnie. Było to pojęcie dość płynne, acz słownikowo najbardziej trafne. Tak czy owak, dowodził Miłosz, „chodzi o tych, którzy działali w końcu XIX w. i przez wiek XX, i którzy są bardzo do siebie podobni we wszystkich krajach tej części Europy, o czym pisał István Bibó, nazywając całą tę grupę inteligencją narodową”. Wtedy to, już przed wybuchem Wielkiej Wojny, pojawił się podział na: my – „dobrze myślący”, tworzący, ci, którzy chwytają za pióro, pędzel, dłuto i materializują swą myśl, versus: wy – odpowiednio wykształceni, ale wtórnie korzystający z