Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2023-11-17

Nie taki błahy problem

Bank centralny i rząd nie muszą się kochać, ale powinny współpracować. A o to nie będzie łatwo

W pewnym sensie wracamy do normalności, czyli do sytuacji, w której bank centralny i rząd nie są ze sobą nazbyt zaprzyjaźnione. W ostatnich trzech dekadach było tak przez długie lata. Wiele rządów musiało znosić „zbyt restrykcyjną” politykę pieniężną. Sytuacja zmieniła się tak naprawdę dopiero w ostatnich kilku latach.

Powrót normalności odbywa się wyjątkowo burzliwie, a i sama „normalność” będzie dość specyficzna. Politycy dotychczasowej opozycji grożą Adamowi Glapińskiemu, prezesowi Narodowego Banku Polskiego, Trybunałem Stanu. Ten bierze te groźby zupełnie poważnie i chce się bronić, m.in. z pomocą międzynarodowych instytucji takich jak Europejski Bank Centralny czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Przedstawiciele banku mówią nawet o odwoływaniu się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Unia na szczęście

Glapiński i jego współpracownicy mają sporo racji. W Unii Europejskiej niezależność banków centralnych to świętość. Politykom wolno co prawda wybierać ich prezesów, ale nie ma wtrącania się w ich działalność, nie mówiąc już o grożeniu odwołaniem. Wszystko to efekt myślenia, że wydawanie przez rząd bankowi centralnemu instrukcji, a zwłaszcza nakazywanie kupowania obligacji skarbowych, kończy się nadmierną emisją pieniądza i

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00