Artykuł
Otwarty niebezrefleksyjnie
Jest coś takiego jak mądrość w sztuce. I ona pozwala odsiewać ziarna od plew. Mam wiedzę, doświadczenie, dorobek artystyczny – mogę się wypowiedzieć, co jest dobre, a co nie
Z Mateuszem Pospieszalskim rozmawia Konrad Wojciechowski
Album „Domysły rzeczywistości” to zbiór muzycznych impresji na temat wybranych wierszy Mirona Białoszewskiego. Co takiego cię zbliża do tej poezji?
Bardzo lubię komponować muzykę do poezji; sam nie piszę – nie jestem tekściarzem ani tym bardziej pisarzem. Natomiast kręci mnie sfera abstrakcyjna – malarstwo, dźwięki i literatura, zwłaszcza tak osobliwa, jak wiersze Białoszewskiego. To był człowiek wychowany przez los. To się czuje. Skomplikowany, ale wielka indywidualność.
Zgadzasz się z tezą, że poezja jest już dzisiaj mało komu potrzebna?
Są fani poezji, którzy czytają wiersze, i to publicznie. Ludzie umawiają się, spotykają i czerpią przyjemność z czytania. W czasach Białoszewskiego praktykowano to pewnie częściej – on i jego środowisko żyli takimi spotkaniami. Urządzali sobie wieczorki, podczas których recytowali poezję albo grali spektakle teatralne. Nie było mediów społecznościowych, więc zainteresowani kulturą przesiadywali po domach. Jeszcze 30 lat temu ludzie odwiedzali się bez powodu i zapowiedzi, bo nie każdy miał telefon, a internet był wynalazkiem nieznanym. Siadało się, robiło kawkę i gadało o wszystkim.