Artykuł
Ego nas uratuje
Ludzie nie lubią przedłużającej się bezczynności. Do tego mają wysoką samoocenę. Nie będą usatysfakcjonowani światem, w którym maszyny wykonują za nich pracę twórczą
Z Johanem Norbergiem rozmawia Sebastian Stodolak
Wszystkie pańskie książki, w tym najnowszą, łączy apologia kapitalizmu. To pana życiowa misja?
Można tak powiedzieć. Z jednej strony otwarte społeczeństwa oparte na wolnym rynku nieustannie osiągają wyniki ponad oczekiwania, wprowadzając innowacje i rozwiązując rozmaite problemy. Z drugiej strony niewielu to dostrzega, co z kolei skutkuje poparciem dla silnych przywódców i rozrośniętych rządów. Niechęć wobec otwartości i wolnego rynku to zjawisko, które wciąż powraca. Ktoś musi mu się przeciwstawiać.
Obrońcy wolnego rynku pozostają niszowymi autorami. Nawet jeśli Elon Musk poleca na Twitterze pańską książkę, to ludzie lepiej kojarzą Naomi Klein, Michaela Moore’a czy Slavoja Žižka. Może ich argumenty są silniejsze?
To jedna z opcji. Ale może być też tak, że wśród intelektualistów od lewa do prawa istnieje skłonność do myślenia, że są trochę mądrzejsi od przeciętnego człowieka. Ta pycha, w połączeniu z wykształceniem i oczytaniem, każe im prezentować pomysły na złożone i rewolucyjne reformy społeczne. Alterglobaliści i nacjonaliści chcą rozbudowanego, aktywnego rządu, który wskazywałby masom właściwe ścieżki. Nie mogą znieść świata, w którym ludzie mają wolność dokonywania własnych wyborów. Wszystkie wspaniałe rzeczy, które osiągnęliśmy jako ludzkość, nie pochodziły jednak od komitetów czy intelektualistów, lecz były właśnie efektem oddolnych, nieplanowanych eksperymentów prowadzonych przez anonimowe często jednostki.