Produkt: nostalgia
Chłopi, sarmaci, inżynier Karwowski, profesor Wilczur, Pan Kleks... Dlaczego ciągle wracają w popkulturze?
„Proszę pana, ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. To… Poprzez… No, reminiscencję”. Słowa inżyniera Mamonia (Zdzisław Maklakiewicz) z filmu „Rejs” trafiły do kanonu, bo celnie mówią o społecznych nawykach. Lubimy w kółko słuchać tych samych przebojów, oglądamy te same filmy, wracamy do przeczytanych książek. Sentymenty wodzą nas na pokuszenie.
Sześć lat temu brytyjski dziennikarz Simon Reynolds napisał głośną książkę pt. „Retromania”. I zadał czytelnikom serię pytań. Czy popularna piosenka i znany film nie nadużywają dziedzictwa swojej przeszłości? Dlaczego dzisiejszą popkulturę napędza nostalgia? I czy tak musi być?
Na zawsze czterdziestoletni
Na to ostatnie pytanie pewnie twierdząco odpowiedzieliby fani Stefana Karwowskiego, którzy nie widzą nic złego w utożsamianiu się ze swoim serialowym idolem. Słynny „Czterdziestolatek” miał swoją telewizyjną premierę w maju 1975 r. Serial opowiadał o codziennych perypetiach inżyniera Stefana Karwowskiego, który przechodził kryzys wieku średniego. Próbował schudnąć, rzucić palenie i maniakalnie przeglądał się w lustrze, sprawdzając, czy zakola się powiększają. A temu wszystkiemu towarzyszył stres zawodowy – Karwowski jako budowniczy nowej Polski, doglądający postępów prac przy powstawaniu Trasy Łazienkowskiej i Dworca Centralnego, symbolizował czasy postępu nakręcanego przez gierkowską propagandę sukcesu. Prawda czasu spotkała się z prawdą ekranu, stąd w dużej mierze olbrzymia popularność serialu Jerzego Gruzy. Ale sequel – „Czterdziestolatek. Dwadzieścia lat później” (1993) – takiego uznania już nie znalazł. Losy podstarzałego Stefana, który w wyniku redukcji etatów traci pracę, zakłada działalność gospodarczą, gra na giełdzie i zamierza pobudować się za miastem, a przy tym wikła się w politykę (jest kandydatem do Sejmu), nie ujęły widzów. Może Karwowski przestał przypominać Kowalskiego? A próba opowiedzenia o nowych ustrojowych realiach przy pomocy tylko jednego życiorysu wydała się fanom serialu zbyt przerysowana i przez to mniej zabawna?