Artykuł
Nie nazwę go przyjacielem
Donald Trump nie szanuje lizusów, a mamy w Polsce oznaki lizusostwa, które nie budują naszego prestiżu. Sojusz z Ameryką nie powinien być wasalny
Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych. Sprawował tę funkcję też w latach 2007–2014. W latach 2019–2023 był posłem do Parlamentu Europejskiego, a w latach 2014–2015 marszałkiem Sejmu
Z Radosławem Sikorskim rozmawia Karolina Wójcicka
Jaką Polskę chciałby pan budować, gdyby wygrał pan prawybory w Platformie Obywatelskiej, a potem wyścig o fotel prezydencki?
Wolność i suwerenność wywalczyło nam pokolenie Solidarności – i za to mu chwała. Dzisiaj walczymy o to, o co walczą wszystkie narody, czyli o bezpieczeństwo, dobrobyt i potęgę. Te wybory będą o bezpieczeństwie, bo sytuacja wokół naszych granic się pogorszyła. Znowu jesteśmy w gronie decyzyjnym Unii Europejskiej, czego dowodem było pierwsze od lat spotkanie tej grupy (ministrów spraw zagranicznych Polski, Francji, Niemiec, Włoch i Hiszpanii – red.) we wtorek w Warszawie. W dodatku udział wzięły w nim także Wielka Brytania i nowa wysoka przedstawiciel Unii Europejskiej ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Kaja Kallas. Nie jesteśmy małym krajem, który sarka w kącie. Nasze miejsce jest wśród dorosłych. Wraz ze wzrostem PKB, wzmacnianiem naszego wojska i głosu na arenie międzynarodowej jesteśmy w coraz większym stopniu postrzegani jako pożądany partner w przywództwie. Kluczowe jest, aby Polska dołączyła do G20, czyli grupy 10 proc. najważniejszych, najzamożniejszych państw świata. Dla kraju, którego 110 lat temu nie było na mapie, byłoby to spore osiągnięcie.