Jaki ojciec, taki syn
Sztuczna inteligencja jest jak kalkulator, ale powinniśmy ujrzeć w niej przede wszystkim dziecko, które musimy wychować
Zbiór technologii zwanych „sztuczną inteligencją” odmieni naszą cywilizację. To wielu napawa optymizmem, podczas gdy inni wieszczą zagrożenia. Czy możemy więc AI kontrolować?
Przy użyciu sieci neuronowych już rozpoznajemy obrazy, klasyfikujemy teksty, przewidujemy pogodę, analizujemy giełdę i próbujemy formować plazmę. Jak to się dzieje, że ta metoda pozwala nam wszechstronnie pogłębiać wiedzę w wielu różnych dziedzinach? Musimy sobie uzmysłowić, że AI w pewnym sensie niczym nie różni się od kalkulatora. Aby użyć sieci neuronowych, każdy obraz czy obiekt musimy zmienić w ciąg liczb. Potem te liczby podajemy algorytmowi, który wykonuje na nich zaplanowane operacje – np. mnożenie – a następnie dostajemy wyniki. Znaczenie nadaje im funkcja celu oraz kryterium dotyczące tego, jak dobrze maszyna ten cel wypełnia. Dla przykładu każdą obecność kotka na zdjęciach nagradzamy 1, a każdego pieska -1. W efekcie liczymy na to, że ucząc się, maszyna zwróci nam liczbę najbliższą 1, gdy podamy jej następny obraz z kotem.