Ofiary systemu
Wielu ekonomistów Banku Światowego utknęło w mechanizmie, którego nie mogą kontrolować, a który jest uzależniony od politycznego interesu Zachodu
Z Williamem Easterlym rozmawia Sebastian Stodolak
Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że możliwa jest całkowita eliminacja ekstremalnej biedy na świecie. Tymczasem według Banku Światowego mamy do czynienia, przede wszystkim w wyniku pandemii, z pierwszym od dekad wzrostem globalnego wskaźnika ubóstwa. Czy to trwały odwrót od pozytywnego trendu?
Nie, to tymczasowa przerwa w ogólnie pozytywnym zjawisku. Historycznie rzecz biorąc, mieliśmy wiele dużych globalnych wstrząsów i żaden na trwałe nie zapobiegł spadkowi ubóstwa. Przykładowo ubóstwo globalnie spadło z ok. 40 proc. jeszcze w 1980 r. do mniej niż 10 proc. obecnie. A przecież po drodze mieliśmy wojny, przełomy geopolityczne, epidemie, epizody masowego głodu itd.
Ale ostatnia pandemia to nie koniec kłopotów. Mieliśmy falę inflacji, a teraz mamy wojny, które spowolniły wymianę handlową. Straszy się nas skutkami ocieplenia klimatu. Do tego wielu ekonomistów postuluje odwrót od globalizacji, dzięki której wiele krajów, jak choćby Chiny, wydźwignęło się z biedy. Mówią o friendshoringu, skupieniu się na współpracy tylko z krajami sojuszniczymi. Może więc tym razem jest jednak inaczej?
W krótkim terminie przejście na izolacjonizm gospodarczy to niebezpieczna tendencja. Co do wzrostu cen i jego negatywnego oddziaływania na bogacenie się najbiedniejszych, to choć w przeszłości wysoka inflacja była powszechna w Afryce, Ameryce Łacińskiej, Europie Wschodniej i części Azji – stopy inflacji przekraczały nawet 40 proc. rocznie – to wiele z państw w tych regionach się z nią w końcu uporało i weszło na ścieżkę wzrostu gospodarczego. Ale należy pamiętać, że długoterminowe pozytywne trendy faktycznie mogą ulec odwróceniu. Zmiana w kierunku polityki antyglobalizacyjnej może być bardzo destrukcyjna. Dlatego też utrzymanie otwartej, opartej na współpracy polityki gospodarczej ma kluczowe znaczenie dla dalszego postępu w ograniczaniu ubóstwa. Wydaje mi się jednak, że te antyglobalizacyjne trendy nie są obecnie aż tak silne, jak się czasami twierdzi; a na pewno jeszcze się nie przełożyły na międzynarodową wymianę handlową.