Artykuł
Oblicza nowej starości
Ilustracja Jana Holewińskiego do „Z ziemi chełmskiej” Władysława Reymonta, zamieszczona w „Tygodniku Ilustrowanym”, 1910 r.
Coraz mniej młodych, rosnąca liczba osób starszych i samotnych – to gotowy przepis na zerwanie umowy społecznej, nakazującej dbanie o starców
Polacy wyraźnie się uparli, żeby szybko wymrzeć. Mówią o tym kolejne raporty GUS ukazujące to, jak zmienia się dzietność w III RP. Rok 2023 r. wydawał się katastrofalny, bo na świat przyszło 257 tys. dzieci, prawie o jedną trzecią mniej niż ledwie dekadę temu. Współczynnik dzietności (liczba dzieci, które urodziłaby przeciętnie kobieta w ciągu całego okresu rozrodczego: 15–49 lat) wyniósł 1,15 dziecka. Gdyby dzietność była giełdową spółką, można by stwierdzić, iż jej notowania znalazły się w trwałym trendzie spadkowym – co budzi obawy przed bankructwem.
Tymczasem zaczął się kolejny rok i okazało się, że jest jeszcze gorzej. GUS podał, że w marcu przyszło na świat jedynie 20 tys. dzieci. Wskaźnik dzietności spadł zatem do nienotowanego w historii kraju poziomu 1,13. Ten narastający trend spadkowy każe zakładać, że w tym roku Polska zaatakuje symboliczną barierę 1,0 i ma szansę ją pokonać. Te wszystkie liczby można ująć jednym słowem – wymieramy.
Należy nadmienić, iż taki trend nie jest niczym nadzwyczajnym we Europie. Owszem, zaczęliśmy wymierać w rekordowym tempie, ale za to w doborowym towarzystwie. We Włoszech wskaźnik dzietności w zeszłym roku wyniósł 1,29, w tym roku spadł do 1,13. Podobnie sytuacja wygląda w Hiszpanii i Grecji. Nieco lepiej było w zeszłym roku w Niemczech – 1,46 – oraz we Francji – 1,79. Jednak różnica między liczbami 1,13 a 1,79 jest tylko taka, że coś, co musi się wydarzyć, nastąpi nieco później. A chodzi o zerwanie umowy społecznej.