Artykuł
Casting na veepa
Musi świetnie wypadać na wiecach, ale nie może przyćmiewać kandydata na prezydenta. Musi zażarcie bronić go w telewizji, ale nie powinien lansować siebie samego. Jak Donald Trump szuka swojego numeru 2
Jak na byłą gwiazdę reality show przystało, Trump nie przepuści okazji do suspensu. Zwłaszcza że w tegorocznej kampanii prezydenckiej pole do popisów scenariuszowych jest wyjątkowo skromne: główne role były z góry obsadzone, a ich odtwórcy raczej nie mają już w swoich arsenałach niczego, czym mogliby wywołać u widowni efekt „wow”. Uwaga mediów i wyborców skupia się więc na jedynej niewiadomej pozycji w wyścigu: kto zostanie kandydatem na wiceprezydenta u boku Trumpa.
Od kilku tygodni faworyt republikanów podsyca na ten temat spekulacje, stosując niezawodną strategię PR „wiem, ale nie powiem”. Podobno nie wtajemniczył w swoją decyzję nawet bliskiego otoczenia. Na dobrą sprawę nie ma też pewności, czy Trump faktycznie już kogoś wybrał, czy tylko dalej pogrywa sobie z pretendentami, próbując wytropić sygnały mogące świadczyć o tym, że któryś z nich nie gwarantuje mu bezgranicznego oddania. Swój wybór zamierza ogłosić dopiero 15 lipca na konwencji republikańskiej w Milwaukee. Delegaci partyjni z całego kraju oficjalnie wręczą mu wtedy nominację, a jednocześnie potwierdzą jego status niekwestionowanego lidera, któremu nie zagrażają rozliczne problemy prawne nawarstwiające się w tle (co najwyżej dodają mu nimbu politycznego męczennika).
Dokładnie cztery dni przed inauguracją imprezy sąd w Nowym Jorku rozstrzygnie, jaką karę wymierzy Trumpowi w sprawie nielegalnej transakcji znanej jako „pieniądze za milczenie”. Pod koniec maja ława przysięgłych uznała byłego prezydenta za winnego 34 zarzutów związanych z fałszowaniem dokumentacji biznesowej w celu uniknięcia (kolejnego) skandalu w czasie kampanii. Przed wyborami w