Artykuł
opinia
Sądne posiedzenie
Obronę Zbigniewa Ziobry w Sejmie przy okazji głosowania nad wnioskiem o wotum nieufności zapowiedział już i premier, i prezes PiS
Zbliżające się posiedzenie Sejmu wiele nam powie o tym, jak daleko nam do pieniędzy z KPO oraz jaki jest realny stan gry w koalicji rządzącej
Większość naszych rozmówców spodziewa się, że PiS może w końcu podjąć próbę przegłosowania ustawy wiatrakowej (10H) – z udziałem ziobrystów lub przy pomocy opozycji, np. ludowców. Będzie to więc klasyczna próba sił pomiędzy PiS a Solidarną Polską. Tyle że tym razem stawką w tym przesileniu jest odblokowanie 36 mld euro z KPO.
Ustawa wiatrakowa to – przynajmniej w mniemaniu polskiego rządu – ostatni kamień milowy, który musimy odhaczyć, by móc złożyć kompletny, pierwszy wniosek o płatność. Tymczasem PiS od dłuższego czasu nie jest w stanie dogadać się z ziobrystami co do tego, jak dalece zliberalizować przepisy dotyczące dopuszczalnej odległości wiatraków od zabudowań. Ten spór to nie tylko kwestia partyjnych pryncypiów, w ramach których każde ugrupowanie próbuje zaznaczyć własną tożsamość. To kolejny raz, gdy konflikt w koalicji wywołuje sposób sformułowania kamienia milowego. Kamień „wiatrakowy” mówi, że „ogólna zasada 10H zostanie utrzymana, przy równoczesnym umożliwieniu odchyleń od niej oraz przyznaniu poszczególnym gminom większej władzy w zakresie określania lokalizacji farm wiatrowych w ramach procedury opracowywania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego”. Takie sformułowanie daje pole do forsowania swojej wizji zarówno PiS, jak i Solidarnej Polsce. Na razie PiS próbuje namówić ziobrystów do poparcia ustawy wiatrakowej – negocjuje szczegóły dotyczące odległości i wychodzi z nowymi propozycjami, np. by był obowiązek przekazania 5 proc. energii produkowanej z konkretnej farmy lądowej – w formie tzw. prosumenta wirtualnego – na rzecz społeczności lokalnej. – Chcemy dać Ziobrze jakiś argument, by poparł projekt – przyznaje osoba z PiS.