Artykuł
Granica nieświadomości
Unia nie rozumie, co się dzieje. Rząd przedstawia jej historię, zgodnie z którą dzielnie broni zewnętrznej granicy UE
fot. Jakub Włodek/Agencja Wyborcza
Janina Ochojska założycielka i prezes Polskiej Akcji Humanitarnej, posłanka do Parlamentu Europejskiego
Z Janiną Ochojską rozmawia Karolina Wójcicka
Unia Europejska przeznacza najwięcej środków na pomoc humanitarną na świecie, co nie uchroniło nas przed kryzysem migracyjnym w 2015 r., a teraz jego powtórką na granicy z Białorusią. UE popełniła gdzieś błąd?
To nie jest tak, że UE robiła coś źle. Nawet jeśli budżet na cele humanitarne zostałby podwojony lub potrojony, nie bylibyśmy w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb. Mamy do czynienia z coraz większą liczbą katastrof naturalnych i przedłużających się wojen. Do tego dochodzi pandemia, która doprowadziła do zubożenia bardzo dużych grup ludzi. Nie wszystko zresztą zależy od Unii. Ona zleca realizację poszczególnych misji różnym organizacjom, oczywiście certyfikowanym. To znaczy, że muszą mieć odpowiednią strukturę, możliwości i zapas finansowy, który pozwoli im na działanie przez np. sześć miesięcy. Ich praca jest kontrolowana, ale i tak zdarzają się wyjątki, kiedy podwykonawcy zawodzą i trzeba zwrócić otrzymane od UE środki. Oddzielna kwestia to pracownicy. Teraz kładziemy nacisk na to, by pracować z lokalną ludnością, bo ona wie najlepiej, jak wygląda sytuacja i jakie są potrzeby.