Nareszcie znaleźliśmy winnego
Polowania na nie są zakazane, ale się odbywają, choć myśliwi tego nie lubią. Premier zajmuje się powodzią, ale uwagę skupia na bobrach. Polska w 2024 r.
Spowalnia spływ wody, chroni przed pożarami, jest nieocenionym sojusznikiem w czasie suszy i poprawia łączność rzek z doliną zalewową, ale też podtapia łąki, niszczy uprawy, powala drzewa i rozkopuje wały przeciwpowodziowe. Bóbr.
– Czasami trzeba wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem miast, wsi i stabilnością wałów – powiedział Donald Tusk podczas powodziowego sztabu kryzysowego w Głogowie i popełnił dwa błędy w jednym zdaniu. Po pierwsze, jeśli przyrodnicy mówią, że odstrzał bobrów jest bez sensu, to nie kieruje nimi miłość do zwierząt (choć z pewnością temu towarzyszy), tylko szacunek wobec środowiska i świadomość jego mechanizmów. Po drugie, wcale nie trzeba wybierać. Ale i tak pół Polski zaczęło dyskutować o strzelaniu do bobrów. Bo premier dodał też, że „jak będzie trzeba ustawy, to w tydzień załatwimy”, a także polecił: „W ramach przepisów róbcie wszystko, co do was należy, ja będę bronił tych decyzji. Wały są dzisiaj absolutnym priorytetem”. Priorytetem powinna być ochrona przed powodzią i suszą, a w tym akurat bobry pomagają.