Nierówność działa w obie strony
Jeśli młodzi Amerykanie pójdą do wyborów, to zagłosują na Donalda Trumpa. Amerykanki pójdą na pewno i większość z nich wybierze Kamalę Harris
Donald Trump na walce o tytuł mistrza wagi muszej UFC między Brandonem Royvalem a Alexandrem Pantoja, Las Vegas. 16 grudnia 2023 r.
„Mam nadzieję, że się mylę, ale jeśli przegramy w listopadzie, to głównym powodem będzie to, że wielu młodych mężczyzn, niezależnie od rasy, już nie głosuje na demokratów” – napisał na platformie X David Hogg, 24-letni aktywista związany z progresywnym skrzydłem lewicy. Hogg, absolwent liceum w Parkland na Florydzie, gdzie w 2018 r. doszło do masowej strzelaniny, był jednym z inicjatorów ogólnokrajowych protestów na rzecz ograniczenia dostępu do broni, które przetoczyły się wówczas przez całe Stany Zjednoczone. Doświadczenie to popchnęło go do polityki. W 2023 r., po ukończeniu Uniwersytetu Harvarda, założył organizację Leaders We Deserve, która pomaga w kampaniach wyborczych do Kongresu i legislatur stanowych młodym, lewicowym kandydatom, a jeszcze częściej kandydatkom. Bo jeśli chodzi o politykę, to pokolenie dzisiejszych dwudziestoparolatków – inaczej niż ich rówieśnicy z przeszłości – wyraźnie podzieliło się według płci.
Oba obozy dryfują w przeciwnych kierunkach od dwóch dekad, ale w ostatnich kilku latach dystans zamienił się w ideologiczną przepaść. O ile jeszcze w 2020 r. 52 proc. mężczyzn przed trzydziestką zagłosowało na Joego Bidena, o tyle według sondaży na krótko przed tym, jak 82-latek wycofał się z wyścigu, jego republikański rywal Donald Trump miał już w tej grupie przewagę 11 pkt proc. Inaczej było w przypadku młodych kobiet – w 2020 r. Biden zdobył prawie trzy czwarte ich głosów. Gdyby nie zrezygnował z kandydowania, w listopadzie uzyskałby prawdopodobnie nieco gorszy wynik – nie dlatego że wyborczynie zapałały nagłą sympatią do Trumpa, lecz dlatego, że sfrustrowane kolejnym pojedynkiem dwóch seniorów zostałyby w