Artykuł
Impreza klasowa u Zenka
Klasa ludowa nie musi się wstydzić swoich upodobań co do spędzania wolnego czasu. Słuchanie disco polo nie jest mniej wartościowe niż tańczenie do acid house’ów na rave’ach w opuszczonej fabryce
Przełom grudnia i stycznia stoi zwykle pod znakiem dyskusji na temat wartości artystycznej „Sylwestra Marzeń” TVP. Właśnie mijają trzy lata, odkąd Hanna Lis na Twitterze w brawurowy sposób porównała widowisko disco polo do sowieckich i hitlerowskich prób wykończenia polskiej inteligencji. W tym roku atmosferę podgrzała wokalistka Mel C, która zrezygnowała z występu na „Sylwestrze Marzeń” kilka dni przed wydarzeniem. Sprowokowało to kolejne aluzje na temat jakości pojawiających się tam artystów. „Nie będzie Mel C ze Spice Girls, będzie Zenek M.” – napisała jedna z użytkowniczek Twittera.
Disco polo nie ma dobrej prasy, bo kojarzy się ze stylem życia klasy ludowej: skarpetkami do sandałów, jajkiem na twardo zjadanym w pociągowym przedziale, sumiastymi wąsami i zasadniczo ze wszystkim, co polska inteligencja uznaje za obciach lub krindż. Dobrze wykształcona klasa średnia znad Wisły nie jest jeszcze tak zamożna jak na Zachodzie, ale przynajmniej stara się uczestniczyć w kulturze i życiu społecznym jak na zachodnich „średniaków” przystało.