Artykuł
Zadanie dość heroiczne
Realny poziom stóp jest u nas dosyć niesamowity. Dlatego jak powiem, że hamletyzowanie nad podwyżkami stóp dzisiaj to przesada, to będzie „understatement”
Z Andrzejem Sławińskim rozmawia Łukasz Wilkowicz
Jerome Powell, prezes Fed, powiedział niedawno, że podwyższona inflacja nie jest tymczasowa. To duża zmiana, bo wcześniej liczył, że ona wzrosła tylko chwilowo. Co to oznacza dla nas?
Może najpierw tło dla jego słów, czyli to, co się działo na świecie w latach 70. XX w. Pamięta się o tym, że wysoka inflacja zaczęła się wtedy od bardzo silnego wzrostu cen surowców. Mniej pamięta się o tym, że równie silnie wzrosły ceny żywności. Jak na to zareagowały banki centralne? Te, które były już niezależne - Bundesbank i Narodowy Bank Szwajcarii - zaostrzyły politykę pieniężną i dość szybko poradziły sobie z podwyższoną inflacją. Inne banki nie mogły zrobić podobnie, bo uzyskiwały niezależność dopiero od końca lat 70. I dopiero wtedy wzięły się do ostrego obniżania inflacji. Ale ponieważ ona utrzymywała się długo, to w górę poszły oczekiwania inflacyjne. W latach 70. wielu ekonomistów było przeciwnych zaostrzaniu polityki pieniężnej. Bagatelizowali skutki wzrostu inflacji, natomiast podniesienie stóp wydawało się czymś bardzo groźnym. Obawiano się, że wzrośnie bezrobocie, że załamie się koniunktura. Ale w latach 80. to w zasadzie się nie zdarzyło, choć w Stanach była przez chwilę recesja. Wszędzie jednak udało się jedno: przełamano oczekiwania inflacyjne, sprowadzono je na niski poziom. I gdy po kilku latach Rezerwa Federalna złagodziła politykę pieniężną, inflacja już nie wróciła, bo zmieniono oczekiwania.