Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
insert_drive_file

Orzeczenie

Wyrok SN z dnia 14 stycznia 2009 r., sygn. III UK 56/08

Ocenianie uczniów należy do zwykłych obowiązków nauczyciela, przeto stres wywołany wystawieniem kilkunastu ocen niedostatecznych nie może być uznany za współprzyczynę sprawczą śmierci nauczyciela wskutek wypadku przy pracy.

Przewodniczący SSN Kazimierz Jaśkowski, Sędziowie SN: Zbigniew Myszka (sprawozdawca), Andrzej Wróbel.

Sąd Najwyższy, po rozpoznaniu na posiedzeniu niejawnym w dniu 14 stycznia 2009 r. sprawy z odwołania Elżbiety P. od decyzji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych-Oddziału w B. z udziałem Krzysztofa P. o odszkodowanie z tytułu wypadku przy pracy, na skutek skargi kasacyjnej ubezpieczonej od wyroku Sądu Okręgowego-Sądu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Lublinie z dnia 18 grudnia 2007 r. [...]

oddalił skargę kasacyjną.

Uzasadnienie

Sąd Okręgowy-Sąd Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Lublinie wyrokiem z dnia 18 grudnia 2007 r., po rozpoznaniu apelacji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych-Oddziału w B., zmienił wyrok Sądu Rejonowego w Lublinie z dnia 18 października 2007 r. zmieniający decyzję organu rentowego z dnia 7 listopada 2002 r. i przyznający Elżbiecie P. i Krzysztofowi P. prawo do jednorazowego odszkodowania z tytułu śmiertelnego wypadku przy pracy, jakiemu uległ Wiesław P. w dniu 3 kwietnia 2000 r., w ten sposób, że oddalił odwołanie.

W sprawie tej ustalono, że Wiesław P. od dnia 1 września 1990 r. pracował w Zespole Szkół Mechaniczno-Elektrycznych w C. jako nauczyciel przedmiotów zawodowych, wykładając podstawy technologii maszyn, ochronę i kształtowanie środowiska, maszynoznawstwo. Był lubianym nauczycielem, człowiekiem spokojnym, opanowanym i rzadko się denerwował. Nie okazywał emocji, był skryty. W dniu 3 kwietnia 2000 r. rozpoczął zajęcia o godzinie 8 z klasą I TS2 (pierwsza klasa technikum mechanicznego o specjalności naprawa i eksploatacja pojazdów samochodowych). Tego dnia przyniósł sprawdzone wcześniej przez siebie w domu „klasówki", z których oceny były bardzo słabe, bo 11 uczniów otrzymało „jedynki". Oceny te wpisywał na lekcji do dziennika. Był zdenerwowany i niezadowolony z tego, że uczniowie tak słabo napisali sprawdzian. Nie mówił dużo. Wcześniej nie zdarzyło się, aby postawił tak dużo ocen niedostatecznych z jednej „klasówki" lub podczas ustnego odpytywania uczniów. Następnie, tj. po godzinie przerwy Wiesław P. przeprowadził drugą lekcję w klasie II TZS, która trwała od 10 do 10. Lekcja ta przebiegała normalnie i nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Później Wiesław P. miał przerwę do godziny 16 i w tym czasie odwiedził Mariannę Z. - kuzynkę swojej żony. Podczas spotkania był pogodny i nie było nic niepokojącego w jego zachowaniu. Wypili razem herbatę i rozmawiali między innymi o odebranych przez niego pomyślnych wynikach badań. Następnie Wiesław P. udał się do domu, gdzie pomógł żonie w przygotowaniu obiadu, który zjedli wspólnie około godz. 14 Małżonkowie rozmawiali o zbliżających się świętach, a Wiesław P. obiecał, że po powrocie z pracy powiesi firanki. Po powrocie do szkoły Wiesław P. prowadził jeszcze trzy lekcje w godzinach: 16-18, które przebiegały w normalnym trybie. Z uwagi na to, że większość uczniów dojeżdżała do szkoły nauczyciele często zezwalali na wcześniejsze skończenie ostatniej lekcji tak, aby zdążyli na autobus. Tak było z ostatnią lekcją w tym dniu. W trakcie zajęć nauczyciel nie wychodził z sali. Po zajęciach Wiesław P. przyszedł do sali nr 57, która stanowiła zaplecze pracowni samochodowej. Znajdowali się tam dwaj inni nauczyciele: Józef K. i Wojciech M. Wiesław P. usiadł przy stoliku, a po chwili zaczął wydawać charczące odgłosy, a jego głowa opadła w dół. Wtedy znajdujący się w pomieszczeniu nauczyciele zestawili obok siebie krzesła i położyli na nich nieprzytomnego. Zaczęli udzielać mu pierwszej pomocy. Józef K. usiłował także wezwać z telefonu komórkowego pogotowie. Ponieważ nie mógł się dodzwonić, pobiegł do Barbary B., pełniącej wówczas obowiązki wicedyrektora, która zadzwoniła po pogotowie ratunkowe. Po przyjeździe karetki Wiesław P. został zabrany do szpitala, gdzie około godz. 20 zmarł.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00