Data publikacji: 07.01.2025
opinia
Zwykła prezydencja, w której nie potrzeba krzyku
Europejskie media, eksperci i komentatorzy zgodnie patrzą na polską prezydencję jako szansę nie tylko na popchnięcie niektórych spraw do przodu, lecz także wzięcia przez Warszawę odpowiedzialności za unijną agendę na zasadach współpracy, a nie rywalizacji. To ostatnie charakteryzowało przewodnictwo węgierskie, które wbrew faktom próbowało udowodnić, że to Budapeszt ma zdolność narzucania narracji. W istocie Viktor Orban jedynie pogłębił przepaść, która dzieli dziś UE od Węgier, nie zdołał narzucić jakiejkolwiek agendy, a jedyne, z czego został zapamiętany, to kuriozalne próby mediacji z Władimirem Putinem czy Xi Jinpingiem.