Artykuł
Granica z o.o.
Niewiele robimy, żeby nasze rubieże były trudne do sforsowania przez regularne wojsko
Pojazd minowania narzutowego Baobab-K
Choć na zrealizowanie tego projektu wydamy prawie 400 mln zł, informacja o nim nie odbiła się wielkim echem. Ponad dwa tygodnie temu Straż Graniczna podpisała umowy na utworzenie barier elektronicznych na wschodniej granicy: na rzekach Bug, Świsłocz i Istoczanka. W ciągu najbliższego roku na 200 km zainstalujemy ponad 5 tys. kamer optycznych i termowizyjnych. SG informuje, że systemy te „zapewnią wykrywanie zdarzeń związanych z przestępczością graniczną, w szczególności migracją nieuregulowaną, oraz przemytem towarów”.
Jeśli dodamy do tego płot na rubieży z Białorusią i barierę elektroniczną na rubieży z Rosją – obwodem królewieckim, widać, że od wybuchu kryzysu migracyjnego w 2021 r. dokładamy starań, by wzmocnić ochronę wschodniej granicy. Ale choć wydaliśmy na to już ponad miliard złotych, między bajki można włożyć zapewnienia ministrów poprzedniego rządu, że te systemy rozwiązały problem migracyjny. Tak się nie stało – i pokazała to jesienna reakcja Berlina, który przedłużył kontrole na granicach z Polską właśnie z powodu wzrostu liczby nielegalnych przybyszów.