Artykuł
polityka
Liczy się gospodarka, głupcze! I migracje
Nowy prezydent USA będzie musiał się zmierzyć z obawami Amerykanów, którzy tracą zaufanie do instytucji publicznych, niepokoją się o swoją przyszłość i narzekają na wzrost kosztów życia
Liczenie głosów amerykańskich wyborców może potrwać nawet kilka dni
Niezależne od tego, kto ostatecznie zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych, zastanie społeczeństwo głęboko podzielone. Pod wieloma względami, jak pokazują badania, najbardziej w historii. Amerykanie niechętnie wychodzą ze swoich baniek, nie za bardzo chcą mieć nawet za sąsiadów osoby o przeciwnych poglądach, straumatyzowani szturmem na Kongres z 6 stycznia 2021 r. powszechnie obawiają się wybuchu przemocy czy zamieszek na tle politycznym. Z roku na rok wyparowuje zaufanie do instytucji publicznych, a różnice w deklarowanych poglądach największe są u młodego pokolenia. Jak ostrzega m.in. Lilliana Mason, politolog Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, problem różnego postrzegania czy interpretowania tych samych faktów tylko narasta. Gdy spojrzeć na mapę, to główna linia podziału biegnie między prowincją a miastem. Republikanie od dobrych kilku wyborczych cyklów są partią ludową, białych spoza wielkich ośrodków. Demokraci to ośrodki akademickie, największe aglomeracje, mniejszości.