Artykuł
Trzeba wiedzieć, kiedy wrócić
Republika, koncert z 1991 r. w Programie Trzecim Polskiego Radia
Pieniądze, ambicje, potrzeba pomagania potrzebującym – różne motywacje przyświecają muzykom, którzy się rozstali – czasem w gniewie – a po latach znów grają razem
Zaczęło się od wpisu na Facebooku jesienią ubiegłego roku. Nieobecni od czterech lat na scenie muzycy Comy przemówili na swoim oficjalnym fanpage’u: „Hej, tu Coma. Chcemy was zmotywować do udziału w wyborach. Jeśli pójdziecie licznie i frekwencja przekroczy 62 proc., w przyszłym roku zagramy dla was kilka dużych koncertów. Zapraszamy na koncerty. Zapraszamy na wybory”. Post pojawił się trzy dni przed październikowymi wyborami parlamentarnymi. Frekwencja przekroczyła 74 proc. Słowo się rzekło i zespół wraca na scenę. Zagra w sierpniu w Gdańsku, Poznaniu i Krakowie w ramach trasy Rockowizna Festiwal. A jesienią pojawi się na stołecznym Torwarze, we wrocławskiej Hali Stulecia oraz w katowickim Spodku. Po drodze zawita jeszcze na Pol’and’Rock Festival.
Reaktywacja? Nic podobnego. Ze strony zespołu padają różne sformułowania: „reunion”, „comeback”, ale sami artyści oficjalnie piszą w swoich mediach społecznościowych o „niepowtarzalnej przygodzie”, dając do zrozumienia, że ten powrót-niepowrót ma charakter doraźny, nic więcej się nie wydarzy. Nie będzie koncertów w kolejnych latach ani nowych albumów, bo zespół nie istnieje, a byli członkowie mają co robić. Chętnie jednak powspominają z fanami, jak to kiedyś bywało.
Trudno czegokolwiek się dowiedzieć. Proszę Piotra Roguckiego, wokalistę Comy, o rozmowę na temat powrotu zespołu, ale odmawia. Przysyła tylko SMS o następującej treści: „Przepraszam, ale nie rozmawiam o tym z mediami. Po pierwsze to tylko kilka koncertów, a nie reaktywacja. Po drugie, tak zdecydowaliśmy”. W maju w rozmowie z „Teraz Rockiem” mówił o ciśnieniu ze strony fanów. I o dobrej zabawie w obozie Comy, kiedy po latach wszyscy przypominają sobie stare kawałki.