Artykuł
Podczas wojny rośnie rola lokalnych włodarzy na arenie międzynarodowej
10 lat temu Benjamin R. Barber opublikował książkę „Gdyby burmistrzowie rządzili światem”. Piewca społeczeństw obywatelskich i zwolennik budowania efektywnej demokracji sformułował tezę, że dziś to miasta - jako naturalna przestrzeń życia człowieka (70 proc. mieszkańców świata) - są jedyną areną realnej, a nie deklarowanej współpracy w sprawach ponadnarodowych problemów, takich jak terroryzm i ubóstwo
Wojna w Ukrainie sprawiła, że z odrobiną zdumienia obserwujemy, że silna i prawdziwa współpraca państw, w którą wiara od dawna spadała, jest jednak możliwa. Teza Barbera mogła być zatem przedwczesna, ale chyba nie fałszywa. Niespotykany udział i rola miast oraz ich liderów w wojennych procesach z zakresu polityki międzynarodowej, do niedawna pozostającej wyłączną domeną państw, każe się zastanowić, czy to chwilowy efekt sytuacji nadzwyczajnej, czy zapowiedź trendu.
Ważna rola
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right